Andrzej Krzysztof Wróblewski nie żyje

Zmarł Andrzej Krzysztof Wróblewski, wybitny publicysta, redaktor i pisarz

Publikacja: 13.01.2012 20:22

Andrzej Krzysztof Wróblewski (1935 – 2012)

Andrzej Krzysztof Wróblewski (1935 – 2012)

Foto: Forum, Tomasz Gzell Tomasz Gzell

– Był jednym z najwybitniejszych dziennikarzy w historii "Polityki" i chyba najlepszym człowiekiem, który tu pracował – mówi o zmarłym w piątek Andrzeju K. Wróblewskim redaktor naczelny pisma Jerzy Baczyński. – Był kimś, kto łączy ponad podziałami politycznymi, zawodowymi czy pokoleniowymi. Powiedzieć, że był lubiany, to nic nie powiedzieć. Ludzie byli w nim zakochani.

– Prawdziwy przyjaciel. Towarzyszył mi w najtrudniejszych chwilach życia – wspomina Daniel Passent, przez lata jego redakcyjny kolega. – Niezwykle utalentowany, zupełnie nie był nastawiony na robienie kariery. Liczyło się załatwienie sprawy. Był takim XX-wiecznym pozytywistą.

Wróblewscy to wielopokoleniowa rodzina dziennikarska. Dziennikarzami byli ojciec Andrzeja Krzysztofa, jego żona, syn Tomasz jest dziś naczelnym "Rzeczpospolitej".

– Andrzejowi właściwie przez całe życie zazdrościłem – opowiada dziennikarz ekonomiczny Andrzej Bober.

– Gdy ja zaczynałem w "Życiu Gospodarczym", on był już w "Polityce". Gdy ja układałem ekonomiczne modele, on pisał barwnie o ludzkich postawach, o prawdziwym życiu. Z żoną Agnieszką przemierzali kraj, ich wspólnym dziełem są relacje książkowe z tych podróży. Soczyste, pełne drobiazgów. Był reporterem z krwi i kości.

Potwierdza to Passent:

– Kiedy nastąpił wybuch w warszawskiej Rotundzie, to Andrzej po paru minutach był na miejscu. Kiedy wybuchła epidemia cholery w Rumunii, natychmiast tam pojechał. Później długo nie mógł wrócić do domu, bo musiał przejść kwarantannę.

Był pierwszym dziennikarzem rządowej wówczas "Polityki", który pojechał w 1980 r. do Gdańska. Rozmawiał m.in. z Lechem Wałęsą, Andrzejem Gwiazdą i Bogdanem Borusewiczem. Po wprowadzeniu stanu wojennego odszedł z redakcji, nie godząc się na jego popieranie. – To wtedy znaczyło bardzo wiele – mówi Bober.

Związał się z prasą ekonomiczną. W latach 1984 – 1989 pracował dla miesięcznika "Zarządzanie", w latach 1990 – 1995 był redaktorem naczelnym "Gazety Bankowej", a przez kolejny rok "Nowej Europy". W TVP prowadził program "Kontrapunkt".

– Dziennikarze wspominają go jako najlepszego szefa, jakiego mieli – mówi Bożena Żuławnik, która pracowała z nim w "Gazecie Bankowej".

Do "Polityki" wrócił w 1996 r. W 2002 r. napisał tekst "Ołów w butach": o tym, że cierpi na chorobę Parkinsona i jak próbuje sobie z nią radzić. Jako jeden z pierwszych ludzi o znanym nazwisku przełamywał społeczne tabu nazwania swojej choroby.

– Ten tekst pokazał jego odwagę, siłę wewnętrzną, pogodzenie z życiem – wspomina Baczyński. – Dla nas to była wielka lekcja.

– Andrzej był przez dziennikarzy szanowany, co w tym właśnie środowisku często się nie zdarza. Szkoda, że Go już nie ma – mówi Bober.

– Był jednym z najwybitniejszych dziennikarzy w historii "Polityki" i chyba najlepszym człowiekiem, który tu pracował – mówi o zmarłym w piątek Andrzeju K. Wróblewskim redaktor naczelny pisma Jerzy Baczyński. – Był kimś, kto łączy ponad podziałami politycznymi, zawodowymi czy pokoleniowymi. Powiedzieć, że był lubiany, to nic nie powiedzieć. Ludzie byli w nim zakochani.

– Prawdziwy przyjaciel. Towarzyszył mi w najtrudniejszych chwilach życia – wspomina Daniel Passent, przez lata jego redakcyjny kolega. – Niezwykle utalentowany, zupełnie nie był nastawiony na robienie kariery. Liczyło się załatwienie sprawy. Był takim XX-wiecznym pozytywistą.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!