Zdaje się, że tak. Prawo i Sprawiedliwość ma tutaj bardzo poważne sukcesy. Może pokazać społeczeństwu, co osiągnęło, gdy sprawowało władzę. Byliśmy, ni mniej, ni więcej, głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie. Byliśmy krytykowani przez państwa europejskie, które nie widziały Polski w tej roli albo przez opozycję, która dzisiaj jest u władzy. Na tym polega problem, że psychicznie jest trudno zaakceptować, że PiS-owi tyle się udało. Gdyby rząd się tak poważnie zainteresował, jak nam udało się zrobić to, co się udało z administracją Donalda Trumpa, w jaki sposób, jakie ruchy, jakie działania, jak to dalej wykorzystać... Potraktować ten dorobek jako pozytywny dorobek Polski. A mamy cały czas atak na tę historię PiS-u, że niepotrzebnie z Amerykanami działaliśmy. Trzeba zrewidować swoje podejście. Analizowałem wypowiedzi Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej. Wtedy bronił interesu europejskiego i jego stanowisko było inne niż stanowisko interesu polskiego, którego my broniliśmy. Bardzo krytycznie się wypowiadał. Na pewno Donald Trump to pamięta i myślę, że nie w sposób pozytywny, bo on był w opozycji do Unii Europejskiej. Donald Tusk miał rację z perspektywy swojej pozycji, no ale teraz jest premierem Polski. Musi patrzeć z perspektywy Polski. Trzeba przeanalizować, odpowiedzieć na pytanie i zrobić to samo. Mimo wad prezydenta Donalda Trumpa udało się Polsce spowodować sytuację, że obecność wojskowa USA jest wzmocniona, program nuklearny działa, współpraca w ramach Trójmorza, energetyka jądrowa się rozwija, doszło do zniesienia wiz. Udało się, zatem dlaczego ma się teraz nie udać?
Wybór Donalda Trumpa może być początkiem powrotu Prawa i Sprawiedliwości do władzy w Polsce?
Moim zdaniem może. Tu jest duży znak zapytania, kto będzie kandydatem na prezydenta. Towarzyszyłem Andrzejowi Dudzie i małżonce podczas spotkań pary prezydentów. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby przyszły, ewentualny prezydent Sikorski z Anną Appelbaum był przyjęty przez Donalda Trumpa i Melanię Trump. Takie rzeczy się pamięta. Moim zdaniem to osłabia szanse PO. Z drugiej strony Rafał Trzaskowski. On ma lepsze kontakty, podejście i osobowość do liberalnych kręgów Demokratów. Po stronie Prawa i Sprawiedliwości ważne jest, czy kandydat na prezydenta będzie mógł zdobyć poparcie środka sceny politycznej Są takie osoby. Wymienię dwa nazwiska. Premier Morawiecki ma cały czas świetne kontakty z Amerykanami. Na pewno by był dobrze przyjęty. Mariusz Błaszczak też jako minister obrony świetnie współpracował i to jest te doświadczenie państwowe, które może zaprocentować. Nie wiem, kogo Prawo i Sprawiedliwość wybierze. Są też inne nazwiska.
Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki.
To osoby, które nie uczestniczyły w tej współpracy z Amerykanami, ale myślę, że Prawo i Sprawiedliwość będzie mogło pokazać sukcesy swojej polityki z czasów administracji Donalda Trumpa, które na pewno dobrze były odbierane w Stanach Zjednoczonych. Premier Morawiecki byłby moim zdaniem najlepszym kandydatem, ale on nie ma poparcia w innej części Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość poczeka i przemyśli to, że jednak trzeba postawić na osoby doświadczone w kontaktach z Amerykanami i w stosunkach międzynarodowych, to myślę, że będzie miało szansę wygrać wybory.
Prezydent Donald Trump może postawić na Andrzeja Dudę po jego prezydenturze? Czy Andrzej Duda może też swoją przyszłość wiązać z administracją Donalda Trumpa lub oczekiwać jakiegoś wsparcia ze strony Amerykanów?
To jest sprawa drugorzędna. Chodzi o to, co będzie robił po prezydenturze. Myślę, że w pierwszej połowie przyszłego roku prezydent Andrzej Duda ma szansę być przyjętym w Białym Domu przez prezydenta Donalda Trumpa. To może być ważny sygnał do oceny całości prezydentura Andrzeja Dudy. Będzie miał sporo do powiedzenia, jeśli chodzi o wybory prezydenckie w Polsce. Ta sprawa jest nierozstrzygnięta. Na pewno wzmacnia Prawo i Sprawiedliwość. Rząd musi sobie dać z tym radę.