Michał Kuczmierowski wyszedł za kaucją. Mamy prawo wiedzieć, kto ją wpłacił? "Rzeczpospolita" wyjaśnia

Eksperci są sceptyczni wobec postulatu ujawniania, kto wpłaca kaucje za urzędników państwowych, którym zarzuca się korupcję. Ich zdaniem w takich sprawach prawo do informacji „kłóciłoby się” z prawem do prywatności – również osób wpłacających.

Publikacja: 14.02.2025 04:36

Warszawa, 09.11.2023. Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski podczas uro

Warszawa, 09.11.2023. Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski podczas uroczystości wręczenia odznaczeń państwowych w Belwederze

Foto: Leszek Szymański/PAP

Z tego artykułu dowiesz się:

- Kto może wpłacić kaucję za osobę osadzoną w areszcie?
- Czy opinia publiczna ma prawo wiedzieć, kto wpłacił kaucję za urzędnika państwowego?
- Czy możliwe są w tej kwestii zmiany prawne?

Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski, któremu zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, opuścił brytyjski areszt. Udało mu się zebrać wymaganą kwotę kaucji – w sumie prawie trzy mln zł. Jak informowała pod koniec stycznia „Rzeczpospolita”, złożyć się na nią miała jego rodzina, przyjaciele i osoby, u których miał on zatrzymać się po wyjściu na wolność.

Kwestię jej wysokości, ustalonej przez brytyjski sąd, szeroko komentowano w toku debaty publicznej. Mec. Michał Wawrykiewicz, europoseł KO, odniósł się na antenie TVP Info do postulatu ujawnienia, kto konkretnie wpłacił kaucję za Michała Kuczmierowskiego.

– Myślę, że jest to zasadne pytanie z punktu widzenia opinii publicznej, dlatego że są to ogromne pieniądze. A wiemy, że w stosunku do niego prowadzone jest postępowanie o działalność korupcyjną na ogromną kwotę, więc chcielibyśmy wiedzieć, kto poręcza za taką osobę – argumentował mecenas.

Czytaj więcej

Jest ostateczna decyzja sądu ws. kaucji za Sławomira Nowaka

Adwokat: opinia publiczna to nie najlepszy komentator postępowań karnych

Zachowawczy w ocenie takiego postulatu jest mec. Mikołaj Kozak z kancelarii Kulpa Kozak Adwokaci i Radcowie Prawni sp.p.

– Nie mam przekonania, że opinia publiczna jest najlepszym widzem i komentatorem czyichś postępowań karnych. Zwłaszcza że obowiązuje przecież tajemnica śledztwa. A podejrzany może zostać uniewinniony – argumentuje. – Co więcej, cały kraj niekoniecznie powinien dyskutować o środkach, z których uiszczono poręczenie majątkowe, zwłaszcza jeśli wpłaciła je osoba trzecia, która nie musi sobie tego życzyć – dodaje.

Mecenas rozumie jednak zainteresowanie i oburzenie opinii publicznej sprawami korupcyjnymi, w które mogą być zamieszani urzędnicy państwowi.

– Są osoby, którym ze względu na stanowiska, rodzaj działalności czy zajmowanie się publicznymi pieniędzmi – jak to się często mówi – „wolno mniej”. Może to wynikać z różnych uwarunkowań i regulacji: z kodeksów etyki zawodowej, przepisów szczególnych lub „twardej skóry”, jaką – jak mówią niektórzy – powinien mieć pomawiany polityk czy urzędnik państwowy – uzasadnia adwokat.

Czytaj więcej

Afera w NCBR. Prokuratorzy ogłosili zarzuty kolejnym podejrzanym

Prawo do informacji nie kosztem osoby, której dotyczy postępowanie

Taka perspektywa według mec. Kozaka nie zmienia jednak faktu, że tymczasowe aresztowanie, toczące się postępowanie i publiczne komentowanie całej sprawy to „niezwykle daleko posunięta ingerencja w życie człowieka, który korzysta z szeregu gwarancji procesowych”, m.in. z zasady domniemania niewinności i prawa do obrony.

I ocenia, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć o ewentualnych nieprawidłowościach czy mniej lub bardziej nagłośnionym postępowaniu – ale nie bez względu na krzywdę osoby, której to drugie dotyczy. – Nawet jeśli jest winna; jeśli tak, to prawdopodobnie poniesie odpowiedzialność, ale postępowanie wymaga pewnego spokoju i ciszy, żeby dać pracować i organom ścigania, i sądom, i obrońcom – uważa adwokat.

Kaucję – jako osoba prywatna – może wpłacić też ekspolityk, nawet premier

Niedawno ogromne zainteresowanie wzbudziła kwestia kaucji wpłaconej za ks. Michała O., twórcę fundacji Profeto. Duchowny został aresztowany w związku z możliwymi nieprawidłowościami w sprawie przekazania ponad 66 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz jego organizacji. Media obiegła informacja, że deklaracje wpłaty płynęły wówczas od byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, byłego premiera Mateusza Morawieckiego i dziennikarza Michała Rachonia. 

Zdaniem Katarzyny Batko-Tołuć, członkini zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, „z punktu widzenia społeczeństwa idealnie byłoby móc dowiedzieć się, kto wpłacił kaucję za osobę, która albo sprawowała jakiekolwiek ważne funkcje publiczne, albo opisywana była w mediach jako możliwie powiązana z politykami”.

– Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku ułaskawień prezydenckich, pojawia się konflikt między prawem do informacji a prawem do prywatności – zauważa ekspertka.

I również zastrzega, że wpłacający może być osobą zupełnie prywatną – nawet jeśli kiedyś sam był uczestnikiem życia publicznego.

– Załóżmy, że kaucję za kogoś wpłacił np. Mateusz Morawiecki, który – hipotetycznie – nie jest już ani posłem, ani szefem którejkolwiek partii. Dla nas zawsze pozostaje byłym premierem, więc taka informacja byłaby bardzo istotna z punktu widzenia obywateli. Ale tak naprawdę on sam może być już wtedy osobą prywatną, która wycofała się z polityki – unaocznia Katarzyna Batko-Tołuć.

Możliwe zmiany w prawie? Raczej „salomonowe rozwiązanie” 

W tym kontekście przywołuje przykład Węgier, gdzie w ubiegłym roku prezydent Katalin Novak straciła stanowisko po tym, jak dziennikarze ujawnili, że ułaskawiła ona osobę skazaną za tuszowanie pedofilii; według mediów – powiązaną z kręgami władzy. Przykład ten – jak ocenia działaczka – pokazuje, jak ważna z punktu widzenia przejrzystości życia społecznego jest jawność takich informacji.

Kodeks postępowania karnego stanowi dzisiaj, że poręczenie majątkowe może wpłacić sam podejrzany lub oskarżony w danej sprawie albo bliżej niesprecyzowana „inna osoba”; środki zaś nie mogą pochodzić z przestępstwa.

Katarzyna Batko-Tołuć nie widzi szans na radykalne zmiany w prawie, regulujące obowiązek ujawniania tożsamości wpłacających kaucje za osoby publiczne. – Być może „salomonowym rozwiązaniem” byłoby przyjęcie przepisów, które nakazywałyby upublicznienie takich informacji, jeśli wpłacającym była też osoba pełniąca ważną funkcję państwową zarówno w trakcie swojej kadencji, jak i np. przez konkretny okres czasu po wycofaniu się ze sfery publicznej – konkluduje.

Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski, któremu zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, opuścił brytyjski areszt. Udało mu się zebrać wymaganą kwotę kaucji – w sumie prawie trzy mln zł. Jak informowała pod koniec stycznia „Rzeczpospolita”, złożyć się na nią miała jego rodzina, przyjaciele i osoby, u których miał on zatrzymać się po wyjściu na wolność.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Gigantyczna kaucja za wolność Michała Kuczmierowskiego i batalia w sądzie za pół roku
Praca, Emerytury i renty
Nie wszyscy uprawnieni dostaną 13. emeryturę w tej samej wysokości. Od czego zależy kwota?
Prawo karne
Rośnie przestępczość obcokrajowców. Potrzebna nowa strategia
Zawody prawnicze
Państwo nie chce już płacić milionów komornikom za przymusową emeryturę
Sądy i trybunały
Prawnicy kojarzeni z poprzednią władzą jednoczą siły. Inicjatywa wyszła z TK