Kierowca odda odszkodowanie: proces cywilny a proces karny w Niemczech

W procesie cywilnym sąd krajowy jest związany ustaleniami wyroku karnego zapadłego przed sądem w Niemczech.

Publikacja: 04.11.2014 08:07

Kierowca odda odszkodowanie: proces cywilny a proces karny w Niemczech

Foto: www.sxc.hu

W nocy 24 listopada 2004 r. na autostradzie w Niemczech Robert B., kierując busem, nie zachował należytej ostrożności i z dużą prędkością uderzył w ciężarówkę, która jechała tym samym pasem ruchu. W wyniku ran zginął jeden z pasażerów busa, cztery osoby zostały ciężko ranne (w tym kierowca ciężarówki), a pięć innych odniosło lekkie obrażenia.

Niemiecka prokuratura oskarżyła Roberta B. o nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka i spowodowanie uszkodzenia ciała dziewięciu osób. Tamtejszy sąd w czerwcu 2005 r. uznał go za winnego i ukarał wysoką grzywną. Sąd stwierdził wtedy, że mężczyzna nie powinien kierować busem, bo nie miał do tego uprawnień. Pół roku przed wypadkiem popełnił bowiem wykroczenie drogowe, za co niemiecki sąd orzekł karę grzywny i zakazał mu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

PZU wypłacił rodzinie mężczyzny, który zginął, 115 tys. zł. W marcu 2009 r. zażądał od Roberta B. zwrotu tej kwoty. Powołał się na art. 43 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Wynika z niego, że zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia od kierowcy pojazdu mechanicznego zwrotu wypłaconego odszkodowania z tytułu ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych m.in. w sytuacji, w której kierowca nie miał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem mechanicznym.

Robert B. odmówił zapłaty. Przed Sądem Okręgowym w Zamościu przekonywał, że nie wiedział o wydanym w Niemczech zakazie, bo nikt go o tym nie poinformował, nie zażądał też zwrotu prawa jazdy.

Także jego pracodawca potwierdził, że nie wiedział, iż Robert B. ma zabrane prawo jazdy. Dowiedział się o tym dopiero z dokumentów, które otrzymał od niemieckich organów po wypadku w listopadzie 2004 r.

Sąd Okręgowy w Zamościu nie dał wiary zapewnieniom Roberta B. Obciążało go to, że przesłuchiwany po wypadku przez niemieckich policjantów, nie kwestionował braku uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych w dacie zdarzenia. Ponadto sąd stwierdził, że obecnie nie może badać, czy mężczyzna rzeczywiście wiedział, iż stracił prawo jazdy w Niemczech, czy też nie. W prawie cywilnym obowiązuje bowiem zasada, że sąd cywilny związany jest ustaleniami prawomocnego orzeczenia zapadłego w procesie karnym. Dotyczy to także wyroków i ustaleń sądów krajów UE.

Robert B. musi więc zapłacić odszkodowanie. Sąd wziął pod uwagę m.in. sytuację majątkową i rodzinną mężczyzny, dlatego zasądził od niego połowę sumy żądanej przez PZU, czyli 57 796 zł z odsetkami od maja 2009 r. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie (I ACa 278/14).

W nocy 24 listopada 2004 r. na autostradzie w Niemczech Robert B., kierując busem, nie zachował należytej ostrożności i z dużą prędkością uderzył w ciężarówkę, która jechała tym samym pasem ruchu. W wyniku ran zginął jeden z pasażerów busa, cztery osoby zostały ciężko ranne (w tym kierowca ciężarówki), a pięć innych odniosło lekkie obrażenia.

Niemiecka prokuratura oskarżyła Roberta B. o nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka i spowodowanie uszkodzenia ciała dziewięciu osób. Tamtejszy sąd w czerwcu 2005 r. uznał go za winnego i ukarał wysoką grzywną. Sąd stwierdził wtedy, że mężczyzna nie powinien kierować busem, bo nie miał do tego uprawnień. Pół roku przed wypadkiem popełnił bowiem wykroczenie drogowe, za co niemiecki sąd orzekł karę grzywny i zakazał mu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Podatki
Kolejna dobra wiadomość dla frankowiczów. Tym razem od ministra finansów
Podatki
Listy z OLX, Allegro, Vinted w skrzynkach sprzedających. Czy jest się czego bać?
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Prawo drogowe
Dowody rejestracyjne zalegają w urzędzie. Sytuacja przyniosła nieoczekiwany skutek
Materiał Promocyjny
Dylematy ekologiczne
W sądzie i w urzędzie
Od stycznia 2025 r. list polecony z urzędu przyjdzie na skrzynkę mailową