W nocy 24 listopada 2004 r. na autostradzie w Niemczech Robert B., kierując busem, nie zachował należytej ostrożności i z dużą prędkością uderzył w ciężarówkę, która jechała tym samym pasem ruchu. W wyniku ran zginął jeden z pasażerów busa, cztery osoby zostały ciężko ranne (w tym kierowca ciężarówki), a pięć innych odniosło lekkie obrażenia.
Niemiecka prokuratura oskarżyła Roberta B. o nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka i spowodowanie uszkodzenia ciała dziewięciu osób. Tamtejszy sąd w czerwcu 2005 r. uznał go za winnego i ukarał wysoką grzywną. Sąd stwierdził wtedy, że mężczyzna nie powinien kierować busem, bo nie miał do tego uprawnień. Pół roku przed wypadkiem popełnił bowiem wykroczenie drogowe, za co niemiecki sąd orzekł karę grzywny i zakazał mu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
PZU wypłacił rodzinie mężczyzny, który zginął, 115 tys. zł. W marcu 2009 r. zażądał od Roberta B. zwrotu tej kwoty. Powołał się na art. 43 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Wynika z niego, że zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia od kierowcy pojazdu mechanicznego zwrotu wypłaconego odszkodowania z tytułu ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych m.in. w sytuacji, w której kierowca nie miał wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem mechanicznym.
Robert B. odmówił zapłaty. Przed Sądem Okręgowym w Zamościu przekonywał, że nie wiedział o wydanym w Niemczech zakazie, bo nikt go o tym nie poinformował, nie zażądał też zwrotu prawa jazdy.
Także jego pracodawca potwierdził, że nie wiedział, iż Robert B. ma zabrane prawo jazdy. Dowiedział się o tym dopiero z dokumentów, które otrzymał od niemieckich organów po wypadku w listopadzie 2004 r.