Rosyjski Państwowy Instytut Badawczy Lotnictwa Cywilnego, podlegający Federalnej Agencji Transportu Lotniczego zlecił prace certyfikacyjne mające na celu przedłużenie do 60 lat przewidzianego okresu eksploatacji samolotów An-26 we wszystkich modyfikacjach, informuje agencja Interfax.
Zgodnie z planem, samolot turbośmigłowy typu A, zaprojektowany w latach 50. ubiegłego wieku, po uzyskaniu nowej certyfikacji otrzyma pozwolenie na dodatkowe 6000 godzin lotu, a maksymalna liczba godzin lotu przed dokonaniem poważniejszych napraw zostanie zwiększona do 26 tysięcy.
Stare An-26 wciąż będą latać w Rosji, bo nowych maszyn brak
Łącznie rosyjskie linie lotnicze eksploatują około 100 samolotów An-26 i An-24, które latają nad Syberią i Daleką Północą. Średni wiek przewożących 40 pasażerów maszyn sięgnął 50 lat, a większość z nich, zgodnie z rosyjskimi przepisami, powinna zostać skreślona z rejestru i zezłomowana już w ubiegłym roku. Latanie tak starymi maszynami jest zagrożeniem bezpieczeństwa lotniczego. Dlaczego więc wciąż będą wozić Rosjan?
Władze Rosji planowały szybko zastąpić wycofane samoloty nowymi - 68-miejscowymi Ił-114-300 i 44-miejscową Ładogą. Jednak konstrukcje te są tylko z nazwy rosyjskie. Większość nowoczesnego wyposażenia stanowił import z Zachodu. Po agresji Putina na Ukrainę cały import został objęty sankcjami i terminy wprowadzenia nowych maszyn do seryjnej produkcji były w Rosji stale przekładane.
Jak przypomina „The Moscow Times” cały program przez wojnę Putina legł w gruzach. Szumnie ogłoszony w środku wojny (w 2023 roku) zakładał wyprodukowanie 15 maszyn Ładoga do 2025 roku i zwiększenie produkcji do 65 jednostek do 2027 roku. W rzeczywistości fabryk nie opuścił ani jeden samolot, a datę premiery pierwszych egzemplarzy przesunięto na 2027 rok. Produkcja Ił-114-300 miała rozpocząć się w ubiegłym roku od dwóch egzemplarzy. Jednak i tę datę Rosjanie przesunęli na rok 2025, podobnie jak certyfikację nowego modelu.