Czy po 20 latach od wejścia do UE nasz rynek motoryzacyjny jest już podobny do tych w Europie Zachodniej?
Na pewno nie. Są duże różnice, a pierwszą jest liczba sprzedawanych nowych samochodów w stosunku do liczby ludności. Mamy jeden z najniższych wskaźników w Europie. Pół miliona sprzedanych aut na 37 mln mieszkańców sytuuje nas na poziomie Rumunii czy Bułgarii. Co roku pojawia się też prawie milion starych samochodów z zagranicy, co jest niechlubnym rekordem. I choć można byłoby tłumaczyć to mniejszą siłą nabywczą Polaków, to wcale tak nie jest: jeśli spojrzeć na inne kraje regionu, np. Czechy, tam rynek wygląda inaczej. Ten wskaźnik nasi południowi sąsiedzi mają praktycznie o 50 proc. lepszy.