Srogo zawiodą się ci, którzy oczekują opowieści o kulisach powstawania artystycznego kina w stylu „Pikniku pod wiszącą skałą”. Kino „ozploitation”, o którym opowiada film Marka Hartleya, to obrazy pełne przemocy, morderstw, gwałtów, zagłady, krwawych jatek, żywiołowych pogoni, seksu — wszystkiego jest w nadmiarze.
Gorącym admiratorem twórczości australijskiego kina lat 70. jest Quentin Tarantino, który w filmie nie szczędzi pochwał dla wszystkich makabr, którymi mógł delektować się dzięki obrazom australijskich kolegów. - Jest w tym kinie specyficzny błysk – sądzi reżyser. Jak opowiada, szczególnie przypadła mu do gustu scena morderstwa struną gitary.
Rozkwit takiego kina był jednak możliwy dopiero po zniesieniu dotkliwej cenzury, najbardziej represyjnej w całym zachodnim świecie. Autor filmu przypomina, że w jednym z obrazów blokowanych przez cenzurę, pojawiły się animacje nagiego diabła tasmańskiego zamiast scen seksu. Na pokazanie nie miały szans ani nagie piersi, ani włosy łonowe.
Przełomem okazał się film „Stork”, który odniósł komercyjny sukces, pokonując wiele obyczajowych tabu. Występujący w dokumencie producenci i reżyserzy twierdzą, że jedną z najdonioślejszych scen w historii australijskiego kina stała się ta, w której bohaterowie zwracają obfitą treść pokarmową z wieży Eiffla na przypadkowych przechodniów... Swoje pięć minut mieli też wielbiciele nieskrępowanego seksu. Szczególnie pożądane były wówczas ponoć sceny lesbijskie.
- Gdzieś przeczytałam, że moje piersi wypadły kiepsko. Tylko one były recenzowane – żali się aktorka.