Niezupełnie Hollywood: australijskie kino lat 70.

Historię nieokiełznanego kina australijskiego lat 70. opowiada dokument „Niezupełnie Hollywood”. Premiera w sobotę o godz. 23 w TVP Kultura

Aktualizacja: 19.11.2010 21:50 Publikacja: 18.11.2010 10:32

Niezupełnie Hollywood: australijskie kino lat 70.

Foto: Materiały Promocyjne

Srogo zawiodą się ci, którzy oczekują opowieści o kulisach powstawania artystycznego kina w stylu „Pikniku pod wiszącą skałą”. Kino „ozploitation”, o którym opowiada film Marka Hartleya, to obrazy pełne przemocy, morderstw, gwałtów, zagłady, krwawych jatek, żywiołowych pogoni, seksu — wszystkiego jest w nadmiarze.

Gorącym admiratorem twórczości australijskiego kina lat 70. jest Quentin Tarantino, który w filmie nie szczędzi pochwał dla wszystkich makabr, którymi mógł delektować się dzięki obrazom australijskich kolegów. - Jest w tym kinie specyficzny błysk – sądzi reżyser. Jak opowiada, szczególnie przypadła mu do gustu scena morderstwa struną gitary.

Rozkwit takiego kina był jednak możliwy dopiero po zniesieniu dotkliwej cenzury, najbardziej represyjnej w całym zachodnim świecie. Autor filmu przypomina, że w jednym z obrazów blokowanych przez cenzurę, pojawiły się animacje nagiego diabła tasmańskiego zamiast scen seksu. Na pokazanie nie miały szans ani nagie piersi, ani włosy łonowe.

Przełomem okazał się film „Stork”, który odniósł komercyjny sukces, pokonując wiele obyczajowych tabu. Występujący w dokumencie producenci i reżyserzy twierdzą, że jedną z najdonioślejszych scen w historii australijskiego kina stała się ta, w której bohaterowie zwracają obfitą treść pokarmową z wieży Eiffla na przypadkowych przechodniów... Swoje pięć minut mieli też wielbiciele nieskrępowanego seksu. Szczególnie pożądane były wówczas ponoć sceny lesbijskie.

- Gdzieś przeczytałam, że moje piersi wypadły kiepsko. Tylko one były recenzowane – żali się aktorka.

Scenarzyści i producenci ścigali się w okropnościach. Treść ustępowała pola formie, porażające efekty wizualne przesłaniały jakość gry aktorskiej. - Robiąc horror, odkrywaliśmy nowe terytoria – wyznaje jeden z producentów.

Obowiązywała zasada, że każdy film powinien mieć przynajmniej jedną scenę, którą widz zapamięta. Musiało być naturalistycznie i nieco surrealistycznie. Były więc szczury pełzające po ludziach, dziewczyna z głową w akwarium, która omal nie utonęła naprawdę, ludzie poddawani elektrowstrząsom, a nawet aktywny wampir w okularach ponoć jedyny taki w historii kina. Nicole Kidman nie dostała roli dziewczyny wilkołaka w „Skowycie”, bo, jak wspomina producent: - Brakowało jej wilczego błysku.

Powstawały też obrazy, które budziły wątpliwości nawet u zagorzałych miłośników gatunku. - „Polowanie na indyki” to jeden z najgorszych filmów wszechczasów – uważa Phillip Adams, krytyk filmowy. – Widok bohaterki ugodzonej w lewy cycek przez lesbijkę kanibalkę to było dla mnie zbyt wiele.

Za to koszty realizowania filmów były zazwyczaj niewielkie. Nakręcony w 1975 roku „Człowiek z Hongkongu”, uznany za chińskiego brudnego Harry’ego, miał „budżet porównywalny z opłatami za paliwo przy produkcji Bonda”.

Dziś wydaje się niewiarygodne, że wszystkie sceny mrożące krew w żyłach nie były trikami, ale zdarzeniami, które naprawdę miały miejsce. Kaskaderzy często ryzykowali nie tylko zdrowiem, ale i życiem. Pościgi samochodowe, skoki płonących ludzi z wielometrowych skał do morza, samochody przebijające się przez przyczepy kampingowe działy się naprawdę.

- To była jazda bez trzymanki wspomina z rozrzewnieniem australijski filmowiec.

Srogo zawiodą się ci, którzy oczekują opowieści o kulisach powstawania artystycznego kina w stylu „Pikniku pod wiszącą skałą”. Kino „ozploitation”, o którym opowiada film Marka Hartleya, to obrazy pełne przemocy, morderstw, gwałtów, zagłady, krwawych jatek, żywiołowych pogoni, seksu — wszystkiego jest w nadmiarze.

Gorącym admiratorem twórczości australijskiego kina lat 70. jest Quentin Tarantino, który w filmie nie szczędzi pochwał dla wszystkich makabr, którymi mógł delektować się dzięki obrazom australijskich kolegów. - Jest w tym kinie specyficzny błysk – sądzi reżyser. Jak opowiada, szczególnie przypadła mu do gustu scena morderstwa struną gitary.

Pozostało 80% artykułu
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Telewizja
"Pingwin" na platformie Max. O czym opowiada serial o przeciwniku Batmana?