Aktualizacja: 28.09.2020 18:14 Publikacja: 28.09.2020 21:00
Krystian Lupa (po prawej) podczas próby „Austerlitz” w Teatrze Młodzieży w Wilnie. Spektakl, jak dowiadujemy się nieoficjalnie, będzie pokazany w Polsce.
Foto: Laura Vanseviciene
Czy W.G. Sebald stanie się kolejnym, po Bernhardzie i Kafce, pisarzem którego będzie pan wystawiać na scenie?
Moje spotkanie z Sebaldem było trudniejsze niż z Bernhardem, nie tak frenetyczne, bo jak mówią Austriacy, na Bernharda się choruje, Bernhard jest zaraźliwy, natychmiast się nim zaraziłem, co trwa do tej pory. A jednak Sebald jest z tej samej pisarskiej rodziny. Jestem przekonany, że gdyby nie było Bernharda – nie byłoby również Sebalda, tego sposobu pisania, tego rodzaju monologu, trybu pośredniego, opartego na cytowaniu w formule „mówił” czy „powiedział”, odmiennego warsztatu narracji, jaki zdefiniowała u Bernharda Ingeborg Bachmann. To ona powiedziała, że dzięki Bernhardowi powstała nie nowa stylistyka literacka, lecz nowy sposób myślenia, oparty na uruchomieniu tego sposobu myślenia, który jest u nas ukryty i stale ukrywany, a którym się posługujemy pokątnie. Oczywiście, Sebald nie był tak radykalny jak Bernhard. Był bardziej introwertyczny, zanurzony w świecie książek. Ale dla nich obu niezwykle istotny był Franz Kafka. Obaj, Bernhard i Sebald, wyszli z literackiej krainy Kafki. Może nie urodzili się w niej, ale przeszli przez nią bardzo wcześnie, co ich ukształtowało, odmieniło. Ciekawe, że w czasie mojej pracy nad „Procesem” Kafki, przypatrywał się jej pewien młody człowiek, który powiedział, że teraz czeka na mnie „Austerlitz”: że to jest książka, którą powinienem inscenizować. Czekała na mnie w mojej bibliotece - nie przeczytana. Wcześniej zetknąłem się tylko z „Pierścieniami Saturna”. Pomyślałem, że to niezwykła literatura, jednocześnie całkowicie nie do przeniesienia na scenę. Również dlatego, że nie jest wyposażona w emocjonalną furię jak Bernharda, tylko w introwertyczny smutek. Często jest też pisana językiem tradycyjnym, dla mnie często nazbyt irytującym swoją literackością.
Luk Perceval w 135-minutowym spektaklu „Seks, Hajs i Głód” w Narodowym Starym Teatrze próbuje serwować krem z 20 tomów cyklu Emila Zoli. Widz musi najpierw pokojarzyć postaci. Potem jest deklaratywnie.
Pierwszy całkowicie elektryczny model Suzuki został właśnie zaprezentowany w Mediolanie. Produkcja e VITARY rozpocznie się wiosną przyszłego roku, a zapewne latem zobaczymy pierwsze egzemplarze na naszych drogach.
„Sex, hajs i głód, kronika rodzinna wg Emila Zoli” to trzeci spektakl Luka Percevala, ważnego europejskiego reżysera, w Narodowym Starym Teatrze. Premiera 18 stycznia.
Prapremiera polska sztuki „Nie trzeba było tego mówić” Salomé Lelouch, córki reżysera „Kobiety i mężczyzny”, odbędzie się w łódzkim Teatrze Powszechnym-Polskim Centrum Komedii 10 stycznia. Reżyseria Jakub Przebindowski.
Kłopoty gospodarki w Niemczech odbijają się również na kulturze. Słynny festiwal w Bayreuth drastycznie ograniczył zaplanowany już program swojego 150-lecia, w innych teatrach znacząco zmalały dotacje federalne i krajowe.
Klienci Warty mają możliwość leczenia nowotworów przy użyciu najnowocześniejszych metod na świecie. Ubezpieczenie Leczenie za granicą Plus może pokryć związane z tym koszty nawet do 2 mln euro.
Przez teatry przetaczają się wielkie zmiany. Ministra Hanna Wróblewska jest za konkursami, ale w formule podejmowania ostatecznych decyzji. Sporo było społecznych musicali, co jest efektem „1989". Do głosu doszedł teatr campowy.
Dobry program księgowy to podstawa funkcjonowania biura rachunkowego. Jego podstawowym zadaniem jej ułatwienie i przyspieszenie pracy księgowych. Dzięki temu, że program wykonuje podstawowe, powtarzalne zadania, profesjonaliści mogą się skupić na bardziej skomplikowanych zadaniach, lub zaoferować swoje usługi większej liczbie klientów.
Luk Perceval w 135-minutowym spektaklu „Seks, Hajs i Głód” w Narodowym Starym Teatrze próbuje serwować krem z 20 tomów cyklu Emila Zoli. Widz musi najpierw pokojarzyć postaci. Potem jest deklaratywnie.
Wiele osób kojarzy „Greka Zorbę” z tańcem. Tymczasem historia jest czymś więcej, opowiada o przyjaźni, o odnajdywaniu radości w trudnych momentach. Ten filmowy klasyk zawsze robi na mnie wielkie wrażenie.
Panopticum to fenomen. Nie propaguje żadnej ideologii, z nikim nie walczy, opowiada ciekawe historie, lubi groteskę, ale i piękne teksty poetyckie o miłości. Jest „dobrym miejscem”.
„Sex, hajs i głód, kronika rodzinna wg Emila Zoli” to trzeci spektakl Luka Percevala, ważnego europejskiego reżysera, w Narodowym Starym Teatrze. Premiera 18 stycznia.
W wieku 94 lat zmarł senior polskiego teatru i kina, aktor współpracujący z Józefem Szajną i Jerzym Grzegorzewskim w Studio, gdzie zagrał ostatni spektakl w styczniu. W „Odysei” Warlikowskiego był Odysem, zastępując zmarłego nagle Zygmunta Malanowicza.
W mijającym roku zmieniło się kierownictwo Teatru TV (Michał Kotański i Wojciech Majcherek), a widzowie uznali, że najbardziej lubią oglądać spektakle, które już znają.
Po obu stronach mamy rzeczy na sumieniu, ale po jednych jeździmy całymi miesiącami, czasem nawet latami, a innym wielkodusznie odpuszczamy, bo są „nasi”, z naszej bańki światopoglądowej, pokoleniowej - mówi Jacek Poniedziałek, aktor, tłumacz.
Pomysł Cezarego Żaka, by oprócz grania zająć się reżyserią, przynosi efekty.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas