Aktualizacja: 16.05.2019 21:27 Publikacja: 16.05.2019 18:13
Wojtek Klemm pracuje w Niemczech, Szwajcarii i w Polsce. Reżyser podczas próby „Lalki”
Foto: Dawid Ścigalski
Czego o „Lalce" z rzeczy, których nie uczą w szkołach, nauczył pana ojciec, Wojciech Klemm–Wesołowski, literaturoznawca, znawca Prusa?
Ojciec wskazał mi Prusa i powiedział, że to autor warty odkrycia, który bardzo nowocześnie pisze o Polsce. Każde zdanie, które pada u nas na scenie – a nie przepisaliśmy i nie dodaliśmy do Bolesława Prusa nic – odbija się w polskiej rzeczywistości. „Lalka" to powieść, która jest wielkim rzutem obyczajowym, jak najbardziej w stylu Dostojewskiego i pokazuje przekrój całego polskiego społeczeństwa. Na pewno nie jest to powieść o podupadłej arystokracji, a raczej o podupadłym kraju. Polska obecnie jest w podobnym momencie – podupada jako kraj, schodzi na manowce i dokładnie taki kraj opisuje Prus. Polska Prusa jest pod zaborami, choć nie pada słowo na ten temat, bo cenzura by na to nie pozwoliła. Dzisiaj Polska jest pod okupacją mentalną PiS i wszyscy się z tym układają. U Prusa mamy spółkę do handlu ze Wschodem, wielcy polscy patrioci kolaborują z wrogiem i zapominają o ojczyźnie. Wokulski, który jest handlarzem bronią, kasę zarobił na wojnie. Wszyscy są zadłużeni, żyją na kredyt i gonią za pieniądzem. Miłość bez ekonomii nie występuje. Dokładnie unaocznia to Wąsowska, mówiąc w rozmowie z Wokulskim: „To jest miłość w czasach pary i elektryczności".
Ministra kultury Hanna Wróblewska powierzyła funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Klacie. W głosowaniu 27 stycznia otrzymał trzy głosy, Michał Kotański zaś dwa. O powołaniu decydowała ministra.
Dlatego nie warto liczyć na to, że „na pewno nic się nie stanie” albo „jakoś tam będzie”
Ministra Hanna Wróblewska, po poniedziałkowych rozmowach z kandydatami, powierzyła funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Klacie. W głosowaniu 27 stycznia otrzymał trzy głosy, zaś Michał Kotański dwa. O powołaniu decydowała ministra.
Jak dowiadujemy się z dobrze poinformowanych źródeł, w głosowaniu pięcioosobowego jury konkursu na dyrektora Teatru Narodowego Jan Klata otrzymał trzy głosy, zaś Michał Kotański dwa. Ministra kultury Hanna Wróblewska ma spotkać się z kandydatami 3 lutego.
W poniedziałek 27 stycznia ma się odbyć konkurs na dyrektora Teatru Narodowego. Ministerstwo kultury nie informuje, kto będzie wybierał dyrektora oraz w jakim trybie. W środowisku panuje duże zdziwienie.
Luk Perceval w 135-minutowym spektaklu „Seks, Hajs i Głód” w Narodowym Starym Teatrze próbuje serwować krem z 20 tomów cyklu Emila Zoli. Widz musi najpierw pokojarzyć postaci. Potem jest deklaratywnie.
Ministra kultury Hanna Wróblewska powierzyła funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Klacie. W głosowaniu 27 stycznia otrzymał trzy głosy, Michał Kotański zaś dwa. O powołaniu decydowała ministra.
Ministra Hanna Wróblewska, po poniedziałkowych rozmowach z kandydatami, powierzyła funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Klacie. W głosowaniu 27 stycznia otrzymał trzy głosy, zaś Michał Kotański dwa. O powołaniu decydowała ministra.
Jak dowiadujemy się z dobrze poinformowanych źródeł, w głosowaniu pięcioosobowego jury konkursu na dyrektora Teatru Narodowego Jan Klata otrzymał trzy głosy, zaś Michał Kotański dwa. Ministra kultury Hanna Wróblewska ma spotkać się z kandydatami 3 lutego.
W poniedziałek 27 stycznia ma się odbyć konkurs na dyrektora Teatru Narodowego. Ministerstwo kultury nie informuje, kto będzie wybierał dyrektora oraz w jakim trybie. W środowisku panuje duże zdziwienie.
Z lubelskiego spektaklu „Czechowicz. 20 i 2” wyłania się kontrast między poetycznością tekstów a banałem życia tytułowego poety. A także wieczny tragizm polskiego losu.
Luk Perceval w 135-minutowym spektaklu „Seks, Hajs i Głód” w Narodowym Starym Teatrze próbuje serwować krem z 20 tomów cyklu Emila Zoli. Widz musi najpierw pokojarzyć postaci. Potem jest deklaratywnie.
Wiele osób kojarzy „Greka Zorbę” z tańcem. Tymczasem historia jest czymś więcej, opowiada o przyjaźni, o odnajdywaniu radości w trudnych momentach. Ten filmowy klasyk zawsze robi na mnie wielkie wrażenie.
Panopticum to fenomen. Nie propaguje żadnej ideologii, z nikim nie walczy, opowiada ciekawe historie, lubi groteskę, ale i piękne teksty poetyckie o miłości. Jest „dobrym miejscem”.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas