Ostatnio przeczytałem książkę Richarda Reevesa pt. „Chłopcy i mężczyźni. Dlaczego współcześni mężczyźni przeżywają trudności, dlaczego to ważne i co z tym zrobić?”. To pozycja non-fiction, która dotyczy sytuacji chłopców i mężczyzn, głównie w Stanach Zjednoczonych, ale wiele jej spostrzeżeń można odnieść także do realiów w Polsce. Autor, jako ekspert i badacz, przedstawia temat w przystępny sposób – łączy dane z codziennymi obserwacjami, co sprawia, że książka jest nie tylko merytoryczna, ale też angażująca.
Przyznam, że obecnie rzadziej sięgam po książki beletrystyczne – głównie czytam artykuły naukowe. Niemniej w dzieciństwie miałem kilka tytułów, do których wracałem z dużą przyjemnością. Jednym z nich było „Wszystkie stworzenia duże i małe” Jamesa Herriota. To opowieść o życiu weterynarza pracującego na angielskiej wsi w Yorkshire po II wojnie światowej. Książka przybliża urok prostego, wiejskiego życia, które dziś jest mniej znane, szczególnie młodszym pokoleniom wychowanym w miastach. Dla mnie była to bardzo ciepła i zabawna lektura.
Czytaj więcej
W moim ogrodzie czy w lesie najbardziej cenię ciszę i naturalne dźwięki.
Jeśli chodzi o filmy, jednym z tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie, jest klasyk „Grek Zorba”, oparty na książce o tym samym tytule. To czarno-biały film z lat 60., który wiele osób kojarzy głównie dzięki ikonicznej melodii i słynnemu tańcowi Zorby. Sama historia jest jednak czymś więcej – opowiada o przyjaźni, o odnajdywaniu radości w trudnych momentach życia i o tym, jak drugi człowiek może wprowadzić nas w nieznane dotąd obszary, które przynoszą szczęście. W tym przypadku jest to taniec, który staje się symbolem celebracji życia. Ciekawostką jest to, że ten sam motyw pojawia się również w balecie opartym na muzyce z filmu – to ta wersja „Zorby”, do której najczęściej wracam.
Muzyka również zajmuje ważne miejsce w moim życiu. Najczęściej słucham klasyki, a szczególnie opery. W tej dziedzinie cenię szczególnie włoską tradycję – Giacomo Puccini pozostaje moim ulubionym kompozytorem. Szczególnym sentymentem darzę jego operę „Gianni Schicchi”. Jest to dzieło pełne humoru, a dla mnie ma też dodatkowe znaczenie, ponieważ akcja rozgrywa się we Florencji, mieście, w którym obecnie przebywam. To dla mnie wyjątkowy utwór, który nigdy mi się nie nudzi.