Żegnając się z Kubańczykami w nocy ze środy na czwartek naszego czasu, papież ponownie wezwał ich do budowy „odnowionego, pojednanego społeczeństwa". – Niech nikt nie będzie wykluczony z udziału w tym pasjonującym zadaniu poprzez ograniczanie jego praw – apelował.
Podobnie jak Jan Paweł II w roku 1998 potępił amerykańskie embargo: „gospodarcze restrykcje, narzucone z zewnątrz, mające negatywny wpływ na życie ludności". – Obecne czasy wymagają w sposób naglący, by wykorzenić ze stosunków międzyludzkich, krajowych i międzynarodowych niewzruszone stanowiska i jednostronne postrzeganie spraw, które utrudniają porozumienie i udaremniają wysiłki na rzecz współpracy – mówił papież. Zabrzmiało to jak zachęta zarówno do poprawy stosunków Hawany z Waszyngtonem, jak i do dialogu kubańskiego reżimu z opozycją.
Opozycja, która oczekiwała od Benedykta XVI nie subtelnych aluzji, a stanowczego potępienia reżimu, mogła czuć się rozczarowana. Jednak niemiecki „Süddeutsche Zeitung" uważa, że papież upomniał się o prawa człowieka wyraźnie, choć z typową dla niego ostrożnością. Włoska prasa też zwraca uwagę na powściągliwość papieża, który „martwił się konsekwencjami każdego swego kroku". Przeważa opinia, że była to najtrudniejsza jego podróż i że zdał egzamin. Francuski lewicowy dziennik „Libération" zwraca uwagę, że była to wizyta najbardziej polityczna, a hiszpański „ABC" zauważa, że papież poruszył w gruncie rzeczy wszystkie delikatne kwestie: zmian, swobód, pojednania i więźniów.