Jedną z najważniejszych linii ataku PiS na Rafała Trzaskowskiego jest kwestia jego stosunku do Kościoła czy nawet szerzej – religii. Sztabowcy Karola Nawrockiego wyraźnie chcą dorobić kandydatowi Koalicji Obywatelskiej gębę wroga chrześcijaństwa. Widać, że akcja jest przemyślana i zorkiestrowana. Prezydenta stolicy będzie się przedstawiać jako osobę nie tyle indyferentną religijnie, co jako otwarcie niechętną konfesyjności, ze szczególnym uwzględnieniem katolicyzmu. Czy może się to udać?
Jak sztab Karola Nawrockiego robi z Rafała Trzaskowskiego wroga religii
Przy okazji świąt Bożego Narodzenia media obiegła informacja o najściu policji na jeden z klasztorów. Stróże prawa szukali w nim ukrywającego się posła Romanowskiego. Media grzmiały o tym, gdy Polki i Polacy gromadzili się przy wigilijnych stołach i masowo udawali się na pasterki. W relacjach dominował głos przedstawicieli Kościoła, którzy skarżyli się na całe zajście i oburzali wymierzonymi w nich „represjami”. Nie miało znaczenia, że organy państwa mają prawo do takich działań, a klasztory i inne obiekty należące do Kościoła nie mają charakteru eksterytorialnego. Ważne, że na tle tych wydarzeń politycy rządowi wyglądali na wrogów religii, a nawet samego Pana Boga.
Czytaj więcej
Anonimowy sygnał o tym, że poseł Marcin Romanowski ukrywa się w lubelskim klasztorze, był impulsem do przeszukania obiektu. Śledczy do końca nie wiedzieli, gdzie jest polityk.
Nie zabrakło uszczypliwości między politykami PiS a PO. W moim przekonaniu świadomie zaplanowanych. Joachim Brudziński prowokował Sławomira Nitrasa zaczepkami o tym, że władza nie pokona Małej Armii Janosika, czyli dziecięcej grupy kolędniczej. Tak jakby naprawdę zamiarem gabinetu Donalda Tuska miała być walka z takimi tradycjami. Na nieszczęście dla siebie i swego kandydata Nitras wdał się w „dyskusję”, co jedynie zwiększyło zasięgi całej aferki. Brudziński nie bez przyczyny wybrał na interlokutora swego szczecińskiego kolegę – to on wszak zasłynął zdaniem, iż katolików należy opiłować z ich przywilejów.
Te niby nieistotne okruchy rzeczywistości wskazują jednak, według mnie, na zaplanowaną strategię sztabu Nawrockiego przedstawienia jego konkurenta jako wroga religii. Fundamentem tej narracji będzie z całą pewnością sprawa zdejmowania krzyży w warszawskim ratuszu. Była ona tematem debaty publicznej i bez względu na to, ile w tych zarzutach było prawdy, stała się ona elementem opisującym Trzaskowskiego. W walce o urząd włodarza stolicy nie zaszkodziła mu w żadnym stopniu (a może nawet pomogła). Ale w boju o prezydenturę kraju może być poważnym problemem, bowiem większość Polek i Polaków nie ma nic przeciwko obecności symboli katolickich w przestrzeni publicznej.