Po 20 latach od rezygnacji z rubla Ukraina do niego wraca – w opłatach za rosyjski gaz. Władze w Kijowie mają nadzieję, że rozliczenia w tej walucie będą możliwe już w grudniu i pozwolą na obniżki cen surowca. – Im szybciej, tym lepiej – przekonywał premier Mykoła Azarow, zwolennik tej decyzji. Ci, którzy ją popierają, tłumaczą, że będzie to korzystne także z uwagi na wahający się kurs amerykańskiego dolara oraz dlatego, że ukraiński eksport jest zorientowany na Rosję i państwa WNP – w 2010 r. stanowił 35 proc.
Jakie to ma znaczenie w praktyce? Jak podkreślił w rozmowie z „Rz" Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw i gazu, rozliczenia w rublach to bardzo ważna decyzja. – Oznacza zbliżenie Ukrainy i Rosji i zmniejszenie zależności od dolara oraz światowego systemu rozliczeniowego – powiedział. – Oznacza przy tym konieczność stworzenia odpowiednich instytucji, systemu clearingowego czy banku rozliczeniowego. Rosja stara się o przejście na ruble i juany także w rozliczeniach z Chinami – dodał, wskazując, że oznaczałoby to powstanie dwóch dużych integrujących się regionów.
Ukraińska opozycja jest oburzona i wręcz mówi o zdradzie interesów narodowych, finansowym uzależnieniu od Rosji i o tym, że rosyjski Bank Centralny będzie faktycznie kontrolował trzecią część ukraińskiego budżetu. – To marzenie Kremla. W 2003 r. przedstawił je ówczesny prezydent Władimir Putin, mówiąc, że rubel będzie wymienialnym środkiem płatniczym – przypomniał lider opozycyjnego Frontu Zmian i były minister gospodarki Arsenij Jaceniuk.
414 dolarów płaci Ukraina za tysiąc metrów sześciennych rosyjskiego gazu – więcej niż np. Niemcy
Z kolei były minister finansów Igor Humański ostrzegł, że decyzja władz w Kijowie może oznaczać utratę niezależności finansowej i osłabienie pozycji Narodowego Banku Ukrainy, ponieważ rozliczenia w rublach mogą się odbywać także w innych strategicznych sektorach gospodarki – rolnictwie czy metalurgii.