Ameryka boi się o Europę

Dziś szczyt UE – USA w Waszyngtonie. Stany Zjednoczone znów interesują się Starym Światem

Publikacja: 28.11.2011 02:53

Obecność Baracka Obamy podczas obrad grupy frankfurckiej w Cannes w listopadzie była sygnałem, jak b

Obecność Baracka Obamy podczas obrad grupy frankfurckiej w Cannes w listopadzie była sygnałem, jak bardzo interesuje go los euro

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

Barack Obama do tej pory unikał spotkań z unijnymi przywódcami. W maju 2010 roku odwołał swój udział w szczycie UE – USA w Madrycie, doprowadzając do małego dyplomatycznego skandalu. Zdecydował się na spotkanie z przewodniczącym Rady Europejskiej i szefem Komisji Europejskiej dopiero kilka miesięcy później, w listopadzie w Lizbonie.

Ale tylko dlatego, że i tak był tam na znacznie ważniejszym dla niego szczycie NATO.  I po kilku godzinach dyskusji z sojusznikami na ważne dla niego tematy, jak Afganistan czy tarcza antyrakietowa, wieczorem odbył jeszcze szybką rundę rozmów z Hermanem Van Rompuyem i Jose Barroso.  Jak sam wtedy przyznał: – Nie było to ekscytujące spotkanie, bo... prawie we wszystkim się zgadzamy.

Zmartwienie Waszyngtonu

Czasy, gdy spotkania z Europejczykami nie są ekscytujące i gdy w najważniejszych sprawach panuje zgoda nad Atlantykiem, odchodzą jednak w przeszłość. Tym razem Obama zaprosił Van Rompuya i Barroso do Waszyngtonu. – Naszym głównym zmartwieniem jest kryzys zadłużeniowy w strefie euro – powiedział na spotkaniu z grupą dziennikarzy w Brukseli William Kennard, ambasador USA przy UE.

A przedstawiciele Starego Kontynentu, niegdyś spragnieni uwagi światowej potęgi, zaczynają nawet narzekać na nadmiar zainteresowania i dobrych rad płynących z Waszyngtonu. – Zawsze łatwiej udziela się lekcji innym, zamiast podejmować decyzje u siebie – komentował we wrześniu Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów. Była to wyraźna aluzja pod adresem USA, które same mają znacznie większy dług publiczny niż UE, ale nie ustają w pouczaniu Europy.

Wraz z pogłębiającym się kryzysem zadłużenia w Europie USA zrozumiały, że bez spokoju na Starym Kontynencie zagrożona jest ich przyszłość. Dopóki mowa była o małych, peryferyjnych gospodarkach Europy, Amerykanie nie byli specjalnie zaniepokojeni.

Amerykańska ekspozycja na  greckie ryzyko, czyli wielkość inwestycji tamtejszych banków w grecki dług publiczny i w pożyczki dla greckich banków, wynosi zaledwie 8,3 mld euro. To mniej niż ekspozycja na ryzyko polskie. Ale gdy mowa o kłopotach Włoch, lada dzień Francji, a być może w końcu Niemiec, sytuacja robi się znacznie bardziej nerwowa.

Tam amerykańskie banki mają ulokowane setki miliardów euro. To dlatego agencja ratingowa Fitch wzięła je pod lupę i wystawiła negatywna  perspektywę ratingu. A amerykański nadzór postanowił przeprowadzić dodatkowe testy wytrzymałości instytucji finansowych na wypadek dalszych turbulencji w strefie euro.

Bilion euro

– UE i USA mają najsilniejsze więzy handlowe i gospodarcze na świecie i pozostają dla siebie pierwszorzędnymi partnerami – mówił przed  szczytem Herman Van Rompuy. Związki USA z UE nie ograniczają się bowiem do  czysto papierowych inwestycji banków. – Upadek euro miałby dla USA katastrofalne skutki – ocenia Philipe Whyte, ekspert Centre for European Reform w Londynie. Wystarczy prześledzić statystyki. Roczne obroty handlowe wyniosły w 2011 roku 668 mld euro, a wielkość amerykańskich inwestycji bezpośrednich w UE przekracza bilion euro. Na podobną kwotę opiewają inwestycje bezpośrednie UE w USA. Rozpad strefy euro, długotrwała recesja w Europie, niepokoje społeczne mogą spowodować olbrzymie straty dla amerykańskich firm.

Według eksperta CER między dwoma partnerami panuje teraz całkowite niezrozumienie. W USA tradycyjnie panuje model banku centralnego wspierającego gospodarkę i w razie kryzysu pompującego miliardy nowo wydrukowanych dolarów. Dla Europy kluczowa jest inflacja, więc kryzys stara się zwalczyć metodą oszczędności budżetowych. – Amerykanie tracą cierpliwość wobec braku decyzji. A Europejczycy nie są przygotowani, żeby słuchać ich rad – mówi Whyte.

Bez płacenia

Amerykanie chcą doradzać, ale zdecydowanie nie chcą płacić. Odrzucili propozycję zwiększenia funduszy MFW, tak aby mógł on spieszyć na  pomoc strefie euro. Nieprzychylnie komentowali też pomysły wciągnięcia Chin w finansowanie europejskich obligacji. – Europa ma zasoby wystarczające do rozwiązania tego kryzysu. To od niej zależy wybór metod – powiedział ambasador Kennard.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1078
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1077
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1076
Świat
Trump wycofuje USA z Rady Praw Człowieka. Koniec pomocy dla palestyńskich uchodźców
Świat
Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?