Odbywający się w stolicy Etiopii szczyt Unii Afrykańskiej zdominowała kwestia współpracy państw kontynentu z Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Przywódcy państw afrykańskich oskarżają MTK o stronniczość i podejmowanie szkodzących Afryce decyzji. Przedmiotem krytyki stało się przede wszystkim stawianie przed Trybunałem sprawujących aktualnie urząd przywódców państw.
Dajcie spokój Kenyatcie
Powodem niezadowolenia i krytyki pod adresem MTK stała się decyzja Trybunału o rozpoczęciu postępowania przeciwko prezydentowi Kenii Uhuru Kenyatcie i jego zastępcy Williama Ruto. Obaj oskarżani są o sprowokowanie zamieszek, które wstrząsnęły Kenią w 2007 r., powodując setki ofiar. Sprawa Ruto została wszczęta we wrześniu, proces Kenyatty zaś powinien się rozpocząć w Hadze za miesiąc.
Jeszcze przed rozpoczęciem obrad w Addis Abebie obecny przewodniczący Komitetu Wykonawczego UA, minister spraw zagranicznych Etiopii Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył, że Trybunał jest „instrumentem antyafrykańskiej polityki”. Z opinią tą zgodziła się w niedzielę większość uczestników szczytu, którzy uznali, że niedopuszczalne jest stawianie zarzutów legalnie wybranym prezydentom i premierom.
Kenyatta odrzuca oskarżenia i ani myśli ustępować z urzędu nawet w przypadku gdyby został uznany winnym. W Addis Abebie stwierdził, że „Międzynarodowy Trybunał Karny został zredukowany do farsy (…) przestał być domem sprawiedliwości w dniu, gdy stał się zabawką upadających sił imperialnych”. Parlament kenijski przyjął uchwałę wzywającą władze kraju do nieuznawania jurysdykcji MTK.
Uczestnicy szczytu UA poparli przywódców Kenii i zażądali przynajmniej odroczenia ich procesu. W Addis Abebie padły nawet propozycje, by państwa Afryki wystąpiły ze Statutu Rzymskiego, który w 1998 r. stał się podstawą powołania Trybunału (sygnatariuszami Statutu są 34 spośród 54 państw członkowskich UA). Nie spotkała się ona jednak z wystarczającym poparciem.