Wojna, którą Władimir Putin wypowiedział „nieposłusznej" Ukrainie, całkowicie zmienia sytuację bezpieczeństwa w Europie Wschodniej. Pozwala także inaczej spojrzeć na kondycję Zachodu, szczególnie Starego Kontynentu, i jego kluczowego w tej chwili politycznego aktora, Niemcy.
Rozczarowanie Putinem
Warto zwrócić uwagę na aspekt sprawy, istotny z naszego punktu widzenia. Ponieważ Putin zmienił sytuację w naszym regionie, Polska będzie, niezależnie od opcji politycznej, inwestować w zwiększenie własnego bezpieczeństwa. Dzięki temu i Niemcy będą się czuli bezpieczniejsi. Ten rodzaj stosunku bezpieczeństwa, który może przypominać relację między Finlandią i Szwecją, narzuca oczywiste i uprawnione pytanie: co w zamian Niemcy mogą zrobić dla nas?
Niemieckie elity polityczne, coraz wyraźniej rozczarowane postępowaniem Putina, prowadzą obecnie nad kwestią polityki bezpieczeństwa intensywną debatę. Niestety, niewiele ona wnosi do interesującej nas tutaj kwestii.
Na początku roku czołowi niemieccy politycy – prezydent, minister spraw zagranicznych oraz minister obrony – zadeklarowali publicznie, że Niemcy muszą i są gotowe wziąć na siebie znaczącą odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy. Zastanawiające jest to, że w tej sprawie nie wypowiedziała się Angela Merkel. Zaraz potem Putin dokonał aneksji Krymu, a później zainicjował konflikt na wschodniej Ukrainie. Berlin od razu oświadczył, że żadna opcja poza dyplomatycznym rozwiązaniem zaistniałej sytuacji nie wchodzi w grę. Merkel wyeliminowała Polskę z politycznych negocjacji, narzucając tzw. format normandzki (Paryż, Berlin, Kijów, Moskwa). Przyłączyła się do sankcji wobec Rosji. Wypracowała w ramach OBWE rozwiązanie mające ustabilizować sytuację na wschodniej Ukrainie, które przypomina typowy zamrożony konflikt w obszarze postsowieckim. Wykluczyła na szczycie NATO możliwość stałego stacjonowania wojsk sojuszu w Polsce i państwach bałtyckich, deklarując jednocześnie, że rozumie poczucie zagrożenia i że Niemcy pozostaną wierne swym sojuszniczym zobowiązaniom względem wschodnich sąsiadów. Jednak wkrótce potem w niemieckiej prasie pojawiła się seria artykułów donoszących o wstrząsającej kondycji niemieckiej armii. Wieloletnie zaniedbania sprawiły, że w obecnym stanie nie mogłaby ona skutecznie wypełnić swej roli w obronie terytorium sojuszu.
Polityczna tożsamość
Dzisiaj można usłyszeć w Berlinie opinię, że jakkolwiek konflikt na wschodniej Ukrainie jest przede wszystkim niebezpieczny dla sytuacji w regionie Europy Wschodniej i Środkowej, to z punktu widzenia Niemiec nie jest wcale konfliktem decydującym. Polityczna tożsamość Niemców, która przynajmniej od czasów Immanuela Kanta kieruje się uniwersalistyczną troską o cały świat, sprawia, że obecnie uwagę niemieckich polityków pochłania wiele palących kryzysów: kryzys wywołany epidemią eboli, kryzys spowodowany przez Państwo Islamskie, kryzys związany z polityką Izraela wobec Palestyny, wreszcie kryzys strefy euro. W grupie tych wszystkich kryzysów, które czynią współczesny świat tak niepewnym, wojna na wschodniej Ukrainie i Rosja pojawiają się w Niemczech na którymś kolejnym miejscu, niekoniecznie na pierwszym. Uważam, że jest dokładnie odwrotnie.