Stosunki izraelsko-palestyńskie są bardzo napięte, w ostatnich dniach dochodzi do kolejnych aktów terroru z obu stron. Jak te relacje wyglądają na poziomie codziennego życia, codziennych kontaktów?
Uri Huppert: Często odwiedzam kawiarnię naprzeciwko mojej kancelarii w centrum Jerozolimy. Wszyscy kelnerzy chodzą tam w takich samych mundurkach, wszyscy mówią po hebrajsku, są przyjaźni wobec klientów. Jak ktoś przyjeżdża do Izraela i trafia do podobnej kawiarni, może nawet nie zauważyć, że często połowa jej pracowników to młodzi Arabowie. Nie tylko zresztą tam współżycie żydowsko-palestyńskie wygląda wręcz wzorowo. Na przykład u mnie na osiedlu mamy ogrodnika Araba. Jest on przyjacielem wielu rodzin, które tu mieszkają. Nasze stosunki są do tego stopnia bliskie, że nawet nasze żony spotykają się z jego żoną, a córki z jego córkami.
Często ma pan kontakt z Palestyńczykami?
Oczywiście. Także w kancelarii mam klientów Arabów. Na co dzień te relacje wyglądają normalnie, gdy jednak otwiera się gazetę, włącza radio czy telewizję, to okazuje się, że znowu ekstremiści arabscy czy fundamentaliści żydowscy dokonali aktu terroru. Izrael żyje zasadniczo na dwóch poziomach: pełnej integracji i współżycia z mniejszością arabską, ale także niebywałego napięcia na poziomie politycznym.
Te akty terroru wpływają jakoś na codzienne relacje Żydów z Arabami?