Matryca ma służyć dyskusji między pedagogami, rodzicami, ekspertami i dziećmi. To nie program, który realizuje się punkt po punkcie. To propozycja do rozważenia.
W matrycy, przy analizowaniu kategorii wiekowej dzieci 0-4 lat pojawia się masturbacja we wczesnym okresie dzieciństwa. Jak to rozumieć?
To nie jest masturbacja taka, jaką dorośli rozumieją pod tym słowem. Dzieci się po prostu dotykają i odkrywają przyjemne miejsca. To normalna faza rozwojowa. U niektórych dzieci natomiast mogą występować cechy neurotyczne. Wtedy masturbacją zwalczają lęki i niepokój albo zwracają na siebie uwagę. Dotykanie może wynikać także z infekcji. Rodzice są często przerażeni i nie wiedzą jak reagować. Boją się, że to będzie źródłem dewiacji w przyszłości. Dzieci też są często przestraszone, bo różne są reakcje otoczenia. Ktoś im to powinien powiedzieć i w matrycy właśnie o to chodzi.
Fragment poświęcony dzieciom w wieku 6-9 lat mówi o antykoncepcji, współżyciu, orgazmie i o pierwszych doświadczeniach seksualnych.
U części dzieci doznania przyjemności intymnej pojawiają się przed okresem dojrzewania, co może wywołać u nich niepokój. Rodzice i nauczyciele muszą wiedzieć, że jest takie zjawisko i potrafić właściwie na ten temat porozmawiać. Dzieci zadają też pytania. I należy im w zależności od wieku na te pytania odpowiadać. Gdy dziecko pyta, co to jest antykoncepcja, bo gdzieś takie słowo usłyszało, wystarczy powiedzieć, że w niektórych rodzinach jest pięcioro dzieci, a w innych tylko jedno, bo rodzice mogą o tym decydować. Jeśli dziecko pyta o to, skąd się wzięło na świecie, to czterolatkowi wystarczy odpowiedź „z brzuszka mamusi”. Sześciolatkowi można powiedzieć np. „z miłości mamusi i tatusia” i to zdecydowanie wystarczy. WHO mówi też o tym, by dzieci w tym wieku potrafiły powiedzieć „nie”.
Co oznacza, że młodzież w wieku 12-15 lat ma potrafić komunikować się w celu bezpiecznego i przyjemnego stosunku? Dlaczego ma wiedzieć, jak stosować antykoncepcję?
Chodzi m.in. o umiejętność odmowy. Edukacja seksualna nie zachęca młodzieży do współżycia. Ale wiemy, że zdarza się, że np. dwójka czternastolatków uprawia seks i rodzice nie zawsze są w stanie temu zapobiec. Edukacja ma przeciwdziałać takim sytuacjom. Młodzież musi wiedzieć, że wynikiem seksu mogą być choroby weneryczne, przedwczesna ciąża i że zapobiega jej antykoncepcja.
Dlaczego pewna wiedza jest wprowadzana wcześniej, niż wymaga tego wiek?
Dzieci młodsze powinny znać skutki działań, jakie mogą podejmować w przyszłości, bo tę wiedzę muszą przyswoić zanim zaczną coś robić. Mają o tym wiedzieć, żeby były światowe i mogły tego unikać.
Czy dzieci trzeba uczyć tolerancji?
W ogóle trzeba uczyć tolerancji wobec innych religii, narodowości, światopoglądów, orientacji itd. W Polsce 1,5 proc. ludności to osoby homoseksualne. To kilkaset tysięcy ludzi, których nie można stygmatyzować. Autorzy projektu twierdzą, że homoseksualizm jest zagrożeniem dla zdrowia. To nieprawda. Jest jedną z orientacji, tak jak heteroseksualizm, którego nikt by nie nazwał niezdrowym. To, że w Stanach Zjednoczonych ponad 50 proc. chorych na HIV to homoseksualiści, o niczym nie świadczy. W niektórych krajach Afryki Subsaharyjskiej 40 proc. populacji ma HIV, ale to nie oznacza, że to sami homoseksualiści. Takie dane zależą od obyczajowości.
Projekt cytuje fragmenty publikacji Federalnego Centrum Edukacji Zdrowotnej „Miłość, ciało i zabawy w doktora". Pierwszy mówi o tym, że rodzice częściej pieszczotliwie nazywają narządy płciowe swoich synków i przez to córeczki doświadczają zbyt małej uwagi przez nazwanie i czułe dotykanie.
Narządy płciowe nie powinny być ani powodem do dumy, ani do wstydu, bo są naturalne, tak samo jak uszy, oczy, ręce. W społeczeństwie jesteśmy jednak dumni z synów, którzy mają penisa, czyli uosobienie cech męskich. W przypadku damskiego sromu, sama nazwa rodzi wstyd. Trzeba temu wstydowi przeciwdziałać.
Dalej autorzy cytują fragment mówiący o dziewczynkach, które do masturbacji używają przedmiotów i rodzice powinni obserwować, czy nie ma zatarć, ran i przy okazji tłumaczyć dziecku, że czułe dotykanie jest w porządku.
Seksuologia wieku rozwojowego mówi o zachowaniach, które traktujemy jako normalne dla danej fazy rozwojowej, o takich, które budzą niepokój i wymagają obserwacji oraz takich, które mają charakter nieprawidłowy. Jeżeli dziewczynka eksperymentuje i wprowadza do pochwy niewłaściwe przedmioty, to może dojść do uszkodzeń, infekcji, co stanowi zagrożenie dla jej zdrowia. Takiemu działaniu trzeba przeciwdziałać. Istotą zachowań rodziców jest to, by nie karali, nie krzyczeli, nie zawstydzali, tylko żeby wiedzieli, dlaczego dziecko to robi i próbować tłumaczyć, żeby nie skupiało się tylko na tym. Nie można masturbacji demonizować, ale zachęcać do niej też nie wolno. Nieraz masturbacja jest zachowaniem obsesyjnym, pewnym natręctwem. Rodzice powinni umieć to odróżnić, by dziecku pomóc z zaburzeniem.
Trzeci fragment mówi o tym, by dziecku wytłumaczyć, że masturbacja np. podczas posiłku jest nie w porządku i proponować, żeby robiło to w pokoju, gdzie nikt mu nie będzie przeszkadzał.
Jeśli dziecku zdarza się masturbować w trakcie posiłku, to naturalną reakcją rodziców musi być zwrócenie uwagi, ponieważ to są zachowania z natury intymne. Natomiast takie zachowanie według mnie coś manifestują. Może dziecko chce zwrócić uwagę na siebie, może jest niekochane albo odczuwa niedosyt zainteresowania sobą. Na taki komunikat trzeba zareagować.
Następny mówi o tym, że rodzice powinni uważać, żeby dzieci nie były wykorzystane przez starszych znajomych podczas zabawy. Podczas zabawy z dziećmi w tym samym wieku nie powinno być tego problemu.
Weźmy pod lupę zabawę w doktora, w którą dzieci się często bawią. Jeśli robi to grupa przedszkolaków, to nie ma się czym martwić. Ale jeśli bawi się uczeń trzeciej klasy szkoły podstawowej z czteroletnią dziewczynką, trzeba zareagować, bo każde z nich ma inne granice.
W piątym fragmencie, autorzy projektu cytują porady dla młodzieży dotyczące seksu analnego.
Edukacja seksualna nie powinna być instruktarzem. Ma uświadamiać, jakie zagrożenia niesie za sobą stosunek analny, jeśli młodzież pyta o to np. w kwestii stosunków między mężczyznami. Wtedy trzeba im odpowiedzieć na to pytanie i wytłumaczyć w jaki sposób można się zabezpieczyć, by nie doprowadzić do uszkodzeń i chorób.
Autorzy projektu zarzucają edukacji seksualnej, że odbiera tzw. autonomię światopoglądową rodziny i prawo rodziców do wychowywania dziecka zgodnie z ich przekonaniami.
Nikt nie walczy ze światopoglądem i religią. Nikt nie zachęca do seksu przedmałżeńskiego, do zdrad. Porównajmy to z lekcją historii. Jeśli rodzic nie zgadza się z tym, co dziecko usłyszało w szkole, to przedstawi mu inny pogląd w domu, ale nie będzie żądał usunięcia historii ze szkoły. To samo tyczy się wszystkich przedmiotów i dotyczyłoby również edukacji seksualnej.
Projekt przedstawia także prawo rodziców do dostosowania treści do warunków swojego dziecka.
Badania profesora Izdebskiego pokazują, że w polskich rodzinach nie ma edukacji seksualnej. Nawet w tych pełnych miłości, bo często opiekunowie nie czują się kompetentni lub temat jest krępujący. A co z dziećmi, które żyją w rodzinach patologicznych i w ogóle nie mają możliwości zdobycia wiedzy w domu? Po to jest edukacja seksualna.
Dlaczego w Polsce powstają takie projekty jak „Stop pedofilii”?
Ich autorzy mają inny pogląd na seksualność. Moim zdaniem wynika on albo z braku wiedzy na temat seksuologii wieku rozwojowego, albo z nieprzyjemnych doświadczeń z edukatorami seksualnymi. Obawiam się też, że standardy WHO przedstawione w matrycy, są napisane w taki sposób, że łatwo je źle zinterpretować. W projekcie jest więc bardzo dużo nieporozumień, nieścisłości i przeinaczeń. Autorzy projektu „Stop pedofilii”, czy innych podobnych projektów na pewno nie mają złych intencji, nie przypisywałbym im tego. Przypomnę raz jeszcze – edukacja seksualna ma na celu promowanie zdrowia seksualnego, co ułatwia tworzenie udanych związków i wpływa na jakość relacji w społeczeństwie.
Zbigniew Lew-Starowicz – seksuolog, psychiatra, psychoterapeuta, psychoseksuolog, profesor nauk medycznych. Były ekspert Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie edukacji seksualnej, lider programu edukacji seksualnej Organizacji Narodów Zjednoczonych od 1996 do 1998 roku. W 1994 roku został powołany na krajowego konsultanta w dziedzinie seksuologii. Założyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a także biegły sądowy i autor publikacji z zakresu seksuologii i psychologii.