Niektórzy czuwali tu całą noc. Część pielgrzymów, którzy do Łagiewnik przybyli z całego kraju, wieści o narodowej tragedii zastały w kolejce do spowiedzi w sanktuarium. O godz. 10 rozpoczęła się w niedzielę msza w Łagiewnikach. - W jednym momencie odeszli do domu Ojca prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, jego małżonka oraz tylu naszych braci i sióstr, których wspólnym powołaniem była troska o dobro wspólne naszej Ojczyzny - mówił metropolita krakowski kardynał Dziwisz jeszcze przed mszą.
Kardynał Dziwisz przypomniał w sanktuarium 70. rocznicę katyńskiej zbrodni, którą przez lata przemilczano. Teraz - jak podkreślał - przed narodami polskim i rosyjskim jest niełatwe zadanie pojednania. - Jedno i drugie zło dzieliło narody, nie pozwalało zabliźnić rany. Dziś, kiedy pamięć o tym, co się stało, toruje sobie drogę do ludzkich umysłów i sumień, staje przed nami trudne zadanie pojednania. To święty obowiązek, który chcemy podjąć w imię Ewangelii, w imię ofiar katyńskiej zbrodni, a także w imię ofiar najnowszej smoleńskiej tragedii - stwierdził metropolita.
[srodtytul]Kraków zamarł[/srodtytul]
W samo południe rozległy się dźwięki syren i klaksonów i cały Kraków zamarł na kilka minut. Nawet turyści, którzy stojąc na Rynku z wieży Kościoła Mariackiego usłyszeli zamiast słynnego hejnału pieśń żałobną "Łzy Matki". Kraków słyszał ją w dniu śmierci papieża Jana Pawła II w kwietniu 2005 roku. Później grana była w każdą pierwszą sobotę miesiąca o godz. 21.37.
Krakowianie nadal spotykają się i zapalają znicze m.in. pod kościołami, zwłaszcza tymi w centrum miasta. Wpisują się też do ksiąg kondolencyjnych wystawionych w urzędzie wojewódzkim i w magistracie.