– Śródmieście staje się czarną dziurą. Kapitał, a co za tym idzie – ludzie są stąd wysysani na obrzeża, gdzie jeden po drugim wyrastają hipermarkety i centra handlowe – uważa Lech Mergler ze stowarzyszenia My Poznaniacy.
A zachowanie spójnego centrum jest dla miasta niezwykle ważne. – Konsoliduje społeczność, buduje tożsamość miejsca – zaznacza prof. Krzysztof Podemski, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. – Dlatego warto o to walczyć.
Władze wielu miast i różne organizacje walczą. Na przykład organizując w centrach imprezy, takie jak piątkowy korowód świętego Marcina w Poznaniu. W ten sposób miasto świętowało imieniny głównej ulicy. Impreza organizowana jest od 17 lat, ale po raz pierwszy tak hucznie. Organizatorzy zadbali o wyłączenie ulicy z ruchu, a do udziału w imieninach zaprosili mieszczące się przy św. Marcinie instytucje – Bibliotekę Raczyńskich, kino Muza, legendarny bar Kociak. Imienne zaproszenia trafiły również do sławnych Marcinów z całego świata, m.in. reżysera Martina Scorsese.
Były koncerty, kiermasze, prelekcja o historii ulicy, okoliczne podwórka zamieniły się w kino czy zrekonstruowany obóz powstańców wielkopolskich. – Chcieliśmy zwrócić uwagę na ulicę, która przeżywa ostatnio poważne problemy, z wolna traci tożsamość, pustoszeje – mówi Joanna Przygońska z Centrum Kultury Zamek.
Banki w miejscu kawiarni
Reprezentacyjna niegdyś ulica Poznania umiera. – Paradoksalnie lepiej się miała, kiedy jej patronem była Armia Czerwona. Działało tutaj kino Pałacowe, niezłe jak na owe czasy księgarnie, domy towarowe. Ulica tętniła życiem – wspomina prof. Podemski. Teraz sklepów i księgarń jest jak na lekarstwo. Zamiast nich jak grzyby po deszczu wyrastają filie banków oraz instytucji finansowych.