Dlaczego zbłądziłeś

Wielu sportowców wierzy w Boga, nie tylko prywatnie. Szli do tego różnymi drogami, czasami z samego dna

Publikacja: 25.12.2012 00:01

Manny Pacquiao

Manny Pacquiao

Foto: AFP

Sława, pieniądze, przyjaciele, którzy gwałtownie znikają, kobiety, które dużo kosztują, hazard. Szybciej, wyżej, mocniej, prawie jak na igrzyskach, tylko dyscypliny się zmieniają. A środki dopingujące są zawsze pod ręką. Udaje się nawet wyciszyć pytania o o to, co gwiazda robi po zmroku.

– Pokusy są wszędzie te same: seks, władza, pieniądze. Trzeba wiele wewnętrznej siły, żeby się im oprzeć – mówi „Rz" Łukasz Bujok z organizacji Athletes In Action i trener przygotowania mentalnego w Koronie Kielce. - Pracujemy nad mentalnością i charakterem a dla chętnych prowadzę odprawy, gdzie mówię im więcej o relacji z Bogiem. Na pierwszą przyszło 15 piłkarzy, potem już 20.

Nawet najtwardsi wpadają w pułapkę. Sztuką jest umieć i chcieć z niej wyjść. O Manny'm Pacquiao długo mówiono, że to najlepszy bokser na świecie. Niepokonany przez wiele lat, bił większych i cięższych od siebie. Na Filipinach go uwielbiają, był królem życia, miał, co chciał - pieniądze, kobiety, szybkie samochody. Kochał hazard, więc kupił kasyno i farmę, na której organizował walki kogutów. Ale najpierw boksował w zadymionych salkach na przedmieściach Manili, w półlegalnych walkach, gdzie jedynymi kibicami byli gangsterzy. Dostawał psie pieniądze, więc pracował fizycznie, żeby przeżyć. Kiedy mu się powiodło, pomagał rodzinie, ale do czasu. – Pamiętam noc, w którą przeczytałem list od matki, że moja siostra musiała rzucić szkołę, bo przestałem im wysyłać pieniądze. Płakałem, bo po prostu je przepijałem – opowiada Pacquiao.

Nie tylko pił, robił też gorsze rzeczy. Zapytajcie jego żonę Jinkee, ile razy przez niego płakała, gdy on się zabawiał. W listopadzie 2011 roku miała już dość. Tuż przed trzecią walką męża z Juanem Manuelem Marquezem powiedziała, że nie jedzie do kasyna MGM Grand w Las Vegas. To był zimny prysznic. Pacquiao wygrał i zaczął najtrudniejszą walkę w życiu. Mówi, że pomógł mu głos Boga we śnie: „Moje dziecko, moje dziecko, dlaczego zabłądziłeś?" Zmiana była radykalna. Sprzedał kasyno, przestał pić, zdradzać żonę, zaczął studiować Pismo Święte, przyłożył się do treningów. I właśnie wtedy, żeby nie było za łatwo, przegrał walkę z Timothy Bradleyem. Ale się nie wściekał i w niedzielę poszedł na mszę do hotelowej kaplicy. Kiedy 8 grudnia przegrał z Juanem Manuelem Marquezem, też nie szukał winnych dookoła siebie.

– Takie momenty to sprawdzenie wiary, czy idę za Bogiem zawsze, nie tylko wtedy, kiedy mi błogosławi. Trudne chwile przypominają, że pochwały i obelgi są ulepione z tej samej gliny – mówi Łukasz Bujok. Tim Tebow jeszcze nie grał w lidze futbolu amerykańskiego NFL, a już zrobił zamieszanie. Wystarczyło, że napisał na policzkach „John 3,16", by po finale Ligi Akademickiej to hasło zostało wpisane w Google ponad 90 milionów razy. Wielu kibiców mogło być zdziwionych, gdy trafiło na werset z Ewangelii według św. Jana. A kiedy Tebow zaczął grać w NFL, zaczęło się szaleństwo. Przed każdym meczem klęka i modli się. Amerykanie nazwali to „Tebowing", a zawodnik zastrzegł nazwę jako znak towarowy. Nie zamierza na niej zarabiać, ale nie chce stracić nad nią kontroli. Tebow to syn misjonarzy, którzy w latach 80. wyjechali na Filipiny. Kiedy jego matka była w ciąży, lekarze stwierdzili zakażenie amebą i doradzali aborcję, ale rodzice zdecydowali inaczej. Syn urodził się zdrowy, rósł jak na drożdżach (dorósł do 1,91 metra) i zaczął grać w futbol, a że przy okazji mocno wierzy i nie boi się o tym mówić, to historia dla prasy jest gotowa.

Ben Roethlisberger to drugi „Boży quarterback", jak napisał dziennikarz „The Washington Post". – Nie musicie słuchać tego, co mówię, ale każdą chwilę chcę wykorzystywać do mówienia o Bogu – deklarował w 2005 roku przed finałem Super Bowl, a potem stał się złym chłopcem całej ligi. Przyjaciele byli zażenowani widząc, jak traktuje kelnerki w pubach, albo wychodzi bez płacenia, chociaż zarabia miliony. Można było znaleźć jego zdjęcie, otoczonego kobietami, w koszulce z napisem: „Dzisiaj piję jak mistrz".

Nie sądził, że ludzie mu uwierzą, dlatego nie rozgłaszał o nawróceniu, tylko zaczął chodzić na nabożeństwa do Kościoła Chrystusa w Grove Farm. Parafianie dostali list z prośbą, by zachowywali się normalnie, co pewnie było trudne, bo Roethlisberger to jeden z najbardziej znanych zawodników NFL. W Ameryce jest NFL, w Europie piłka nożna.

Nie trzeba daleko szukać, wystarczy otworzyć pierwszy tabloid, żeby przeczytać o romansach, pijackich burdach, rozbitych samochodach. Chcesz wiedzieć, kto jest bardziej męski: Cristiano Ronaldo czy Mario Balotelli – zapytaj Raffaelli Fico. Poczytaj o Ashleyu Cole'u, to dowiesz się, z kim zdradzał żonę. Pojedź do Barcelony i zwiedzaj jej dyskoteki szlakiem imprez Ronaldinho – co kraj to ten sam obyczaj.

Społeczeństwo
Hiszpania pokonana w pięć sekund. Winę za blackout ponoszą politycy?
Społeczeństwo
Po dwóch latach w Sojuszu Finowie tracą zaufanie do NATO. Efekt Donalda Trumpa?
Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych