Nie zmniejszać liczby mandatów

Drogówka ma złapać w tym roku co najmniej 1,68 mln jadących za szybko kierowców. Do osiągnięcia takiego wskaźnika zobowiązuje rządowy dokument.

Aktualizacja: 31.05.2015 22:12 Publikacja: 31.05.2015 20:54

Nie zmniejszać liczby mandatów

Foto: Fotorzepa/ Sławomir Mielnik

To „Program realizacyjny na lata 2015–2016 do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013–2020". Stworzyła go Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, której przewodniczącą jest minister infrastruktury Maria Wasiak. Choć obejmuje dwa lata, jego aktualizacja jest przedkładana co roku. Najnowszą przyjęto 6 maja.

Za dwa priorytety rada uznała „ochronę pieszych" i „zarządzanie prędkością". By je zrealizować, zapisała w dokumencie wskaźniki do wykonania przez poszczególne ministerstwa i instytucje. Jest wśród nich m.in. wzrost liczby fotoradarów i instalacja na drogach urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości.

W odniesieniu do wykroczeń popełnianych przez kierowców i pieszych rada chce, by wskaźniki policji były nie mniejsze niż w 2014 r. Wtedy drogówka złapała np. 1,68 mln kierowców.

Pierwszy o nowych wytycznych napisał portal brd24.pl zajmujący się bezpieczeństwem w ruchu. – To skandal – komentuje Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl. – Rząd od lat wmawia nam, że wysokie mandaty mają służyć przede wszystkim bezpieczeństwu, a nie wpływom do budżetu. Ten dokument pokazuje, że jest inaczej – uważa.

– Gdyby zaplanowano zwiększoną liczbę kontroli trzeźwości na drogach albo nakłady na infrastrukturę, których w programie też praktycznie nie ma, byłbym za. Jednak wprowadzanie kontyngentu mandatowego jest nie do przyjęcia – uważa z kolei Andrzej Adamczyk z PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury.

Z niefortunnych sformułowań zdaje sobie także sprawę rząd. Zdaniem Piotra Popy, rzecznika Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, w którym działa krajowa rada, to wina policji: – Wielokrotnie prosiliśmy ją o zmianę sposobu prezentowania tych statystyk.

Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski zauważa z kolei, że wskaźnik „ujawnionych wykroczeń" nie jest tożsamy z liczbą mandatów, bo zawsze może skończyć się na pouczeniu. Podkreśla, że zalecenia nie są wiążące. – Nikt na tej podstawie nie będzie im wyznaczał norm do wykonania. Jeśli kierowcy będą jeździć bezpieczniej i dostaną mniej mandatów, tylko się z tego ucieszymy. Główny wskaźnik, jakim się kierujemy, jest taki, by w latach 2010–2020 liczba zabitych na drogach spadła o 50 proc. – podkreśla.

Inne wnioski można wysnuć, śledząc wcześniejsze dokumenty krajowej rady. Przed rokiem też założyła wzrost ujawnionych „wykroczeń kierujących nieprzestrzegających przepisów dot. prędkości". W raporcie za 2014 r. chwali się, że ten wskaźnik udało się wykonać na poziomie 112,5 proc., bo liczba złapanych kierowców wzrosła z 1,49 do 1,68 mln.

Dlatego poseł Adamczyk uważa, że najnowszym programem powinna się zająć sejmowa Komisja Infrastruktury. – Zamiast pomagać pieszym i kierowcom w miejscach szczególnie niebezpiecznych, policja będzie się ustawiać w takich miejscach, gdzie będzie mogła wypełnić nałożony na nią kontyngent – przewiduje.

Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”