To „Program realizacyjny na lata 2015–2016 do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013–2020". Stworzyła go Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, której przewodniczącą jest minister infrastruktury Maria Wasiak. Choć obejmuje dwa lata, jego aktualizacja jest przedkładana co roku. Najnowszą przyjęto 6 maja.
Za dwa priorytety rada uznała „ochronę pieszych" i „zarządzanie prędkością". By je zrealizować, zapisała w dokumencie wskaźniki do wykonania przez poszczególne ministerstwa i instytucje. Jest wśród nich m.in. wzrost liczby fotoradarów i instalacja na drogach urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości.
W odniesieniu do wykroczeń popełnianych przez kierowców i pieszych rada chce, by wskaźniki policji były nie mniejsze niż w 2014 r. Wtedy drogówka złapała np. 1,68 mln kierowców.
Pierwszy o nowych wytycznych napisał portal brd24.pl zajmujący się bezpieczeństwem w ruchu. – To skandal – komentuje Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl. – Rząd od lat wmawia nam, że wysokie mandaty mają służyć przede wszystkim bezpieczeństwu, a nie wpływom do budżetu. Ten dokument pokazuje, że jest inaczej – uważa.
– Gdyby zaplanowano zwiększoną liczbę kontroli trzeźwości na drogach albo nakłady na infrastrukturę, których w programie też praktycznie nie ma, byłbym za. Jednak wprowadzanie kontyngentu mandatowego jest nie do przyjęcia – uważa z kolei Andrzej Adamczyk z PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury.
Z niefortunnych sformułowań zdaje sobie także sprawę rząd. Zdaniem Piotra Popy, rzecznika Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, w którym działa krajowa rada, to wina policji: – Wielokrotnie prosiliśmy ją o zmianę sposobu prezentowania tych statystyk.