Początek wyprawy
Ogniście pomarańczowy kadłub kołyszącego się na kotwicy jachtu wyraźnie odcina się od zielonych zboczy niewielkiego fiordu - i dryfujących z prądem lśniąco białych gór lodowych. Po siedmiu dniach nieprzerwanej żeglugi z Islandii do brzegów Grenlandii przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Jest wczesny wieczór, niemal bezwietrzna pogoda, więc załoga zrzuciła na wodę kajaki i popłynęła na brzeg. Teraz dziewięć głów w pomarańczowych czapkach wystaje z gorącego jeziorka ledwie kilkanaście kroków od kamienistej plaży. Wszyscy chcą wykorzystać krótkie chwile relaksu - po kilku, może kilkunastu godzinach trzeba będzie podnieść kotwicę i ruszyć w dalszą drogę.