– Przygotowywałem flagę na święta majowe, bo miałem wtedy tłumaczyć mojemu pięcioletniemu synowi, czym jest patriotyzm. Nie sądziłem, że przyjdzie mi po nią sięgnąć tak wcześnie, a w dodatku z takiego powodu – mówi Marek Jaworski z Lublina. Kiedy dotarła do niego wiadomość o katastrofie prezydenckiego samolotu, wywiesił biało-czerwony sztandar na balkonie swojego mieszkania. Podobnie zrobiły setki tysięcy Polaków.
Mieszkańcy Sopotu od rana gromadzili się pod domem, w którym kiedyś mieszkali Maria i Lech Kaczyńscy. Na chodniku układali kwiaty i zapalali znicze. Sporo osób nie potrafiło ukryć łez. Podobnie było pod krakowską kurią i słynnym papieskim oknem.
W Łodzi tłumy mieszkańców przeszły ulicą Piotrkowską w żałobnym marszu milczenia. Na spotkanie zwoływali się, wysyłając esemesy. Marsz zorganizowany został także w Katowicach. Znicze zapłonęły też pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku.
Na katastrofę bardzo szybko zareagowali lokalni politycy i samorządowcy. Księgi kondolencyjne zostały bądź zostaną wyłożone we wszystkich ważniejszych urzędach dużych miast. Tak było chociażby w Poznaniu, we Wrocławiu czy
w Krakowie. – Zginęło wielu naszych polityków. Zginął także honorowy obywatel Krakowa, ostatni prezydent Polski na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Będziemy chcieli nazwać jedną z ulic jego imieniem – mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.