Wolontariusze walczą z rasistowskimi hasłami

Aparat w telefonie komórkowym i Internet mają być bronią przeciwko wandalom i pseudokibicom

Publikacja: 18.02.2008 01:57

– Po pierwsze nawołują do nienawiści wobec wszelkich mniejszości, a po drugie są aktami wandalizmu – mówią działacze Stowarzyszenia Młode Centrum, które od stycznia prowadzi w całej Polsce akcję, umieszczając zdjęcia z haniebnymi napisami na stronie internetowej www.przestrzenmiasta.pl.

Pomysłodawcą projektu jest Maciej Jędraszek z Wrocławia, który podczas wizyty w Łodzi przeraził się. – Liczba miejsc, w których znajdują się obraźliwe napisy, jest porażająca. Zdumiało mnie, że wiele z nich zostało zrobionych przed kilku laty i nie ma żadnej reakcji. Wraz z kolegami wymyśliłem akcję, której ideą jest obserwowanie otoczenia i reagowanie na hańbiące napisy.

Na wiele napisów przez kilka lat nie było w Łodzi żadnej reakcji

Paskudzeniem Łodzi zajmują się przede wszystkim pseudokibice ŁKS i Widzewa, którzy, widząc napisy sławiące rywali, rysują do nich gwiazdy Dawida lub dopisują „Żydy won”. W ostatnim czasie rywalizują, kto dalej zapuści się w osiedla, gdzie przeważają sympatie do klubu rywali, i malują obraźliwe napisy na budynkach, płotach, przystankach MPK. W weekend Młode Centrum zaczęło akcję medialną w Łodzi.

– Zebraliśmy ponad 20 fotografii, które po opisaniu stopniowo umieszczamy na stronie internetowej – mówi Leszek Jażdżewski, koordynator akcji. – Pomysł opiera się na dobrej woli mieszkańców, którzy będą robić zdjęcia. Jego zdaniem strażnicy nie powinni karać wyłącznie administratorów budynków. – Zależy nam, żeby wspólnie dbać o wizerunek miasta i zwalczać uprzedzenia pokutujące w społeczeństwie. Chcemy współpracować z władzami, jak ma to miejsce w innych miastach – dodaje Jażdżewski.

Aktywiści Młodego Centrum przekażą dziś zgromadzone zdjęcia komendantowi Straży Miejskiej we Wrocławiu. – Liczymy, że wraz z policją będą nie tylko wpływali na właścicieli posesji, żeby zamalowywali napisy, ale także ścigali „malarzy” – mówi Jędraszek.

W Łodzi strażnicy są zadowoleni, że o problemie będzie mówiło się na co dzień, a nie tylko w ramach akcji „Kolorowa tolerancja”, bo walka z „malarzami” jest bardzo trudna. – To zorganizowane grupy, w których jest podział zadań, jedni malują, inni obserwują okolice – opowiada Radosław Kluska ze Straży Miejskiej. – Zatrzymanych na gorącym uczynku karzemy mandatami do 500 zł, a w przypadku dużych zniszczeń kierujemy wnioski do sądów grodzkich, które mogą orzekać kary do 5 tys. zł i zażądać usunięcia napisów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.goss@rp.pl

Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Społeczeństwo
Drastyczna zmiana w pogodzie. Wraca mróz i śnieg. Nowa prognoza IMGW
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń