Wysokość – 52 metry. Właściwie to – 36 metrów, ale trzeba doliczyć specjalnie usypane wzgórze, na którym pomnik stanął. Rozpiętość ramion – 24 metry. Waga – 440 ton. Koszt – kto to może wiedzieć? Oto Chrystus. Największy na świecie.
Gdy w sobotę potężny dźwig zamontował ostatni element posągu, ks. Sylwestrowi Zawadzkiemu pociekły z oczu łzy. To on od kilku lat zabiegał o postawienie Chrystusa. Zbierał pieniądze, organizował robotników, załatwiał pozwolenia. Ale nazwać go pomysłodawcą? Nic z tych rzeczy. – Pomysł miał pan Jezus, ja go tylko zrealizowałem – mówił zgromadzonym pod pomnikiem dziennikarzom.
[srodtytul]Miasto dziękuje Bogu[/srodtytul]
Chrystus wyrósł na polu, gdzie wcześniej były nieużytki. Z góry spogląda na supermarket, stację benzynową i stojące w równych szeregach jednorodzinne domy. Z boku i za plecami ma ruchliwe drogi, po których ciągną sznury tirów. Przez Świebodzin jedzie się do niemieckiej granicy albo do Gorzowa i dalej Szczecina, bądź odwrotnie – do Poznania czy Zielonej Góry. Dla większości kierowców 21-tysięczne miasteczko jest jedynie punktem na mapie, zlepkiem widzianych z szosy domów, parkingów i nielicznych barów, gdzie można zatrzymać się na kawę czy szybki obiad. Turyści przyjeżdżają rzadko – w drodze nad jedno z okolicznych jezior bądź do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego.
– Życie tutaj to pewnie nie sielanka, ale wielkie kataklizmy zawsze nas jakoś omijały. I właśnie za to warto podziękować Bogu – podkreśla Robert Skowron z komitetu budowy pomnika Chrystusa Króla.