Co mieszkańcy Unii sądzą na temat tego, co jedzą, sprawdziła unijna agencja badająca bezpieczeństwo żywności (EFSA). Okazało się, że wobec żywności mają wiele obaw i że Polacy boją się o jakość jedzenia w dużo większym stopniu.
Czego obawiają się najbardziej? Barwników i konserwantów (79 proc. – Polaków, 66 proc. – mieszkańców Unii), pozostałości pestycydów na owocach, warzywach i zbożach (78 proc. do 72), pozostałości hormonów i antybiotyków w mięsie (77 do 70), a także zanieczyszczeń, jak rtęć w rybach czy dioksyny w wieprzowinie (75 do 69 proc.). Bardziej niż mieszkańcy Unii obawiamy się nawet BSE, czyli tzw. choroby wściekłych krów (61 proc. w Polsce i 46 proc. w UE), choć jej przypadki nigdy w naszym kraju nie wystąpiły.
Co o tym sądzą eksperci? – To dość zaskakujące. Od pewnego czasu wyniki badań zaufania do instytucji nie odbiegają od poziomu europejskiego. Tu niespodziewanie wraca polskie malkontenctwo – mówi prof. Janusz Czapiński, socjolog.
– Wydaje się, że obawy Polaków są trochę wyolbrzymione – komentuje Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. – Żywność w Polsce od kilkudziesięciu lat nie była tak dobrej jakości, i nie było jej w tak dużym wyborze.
Skąd więc przekonanie, że jedzenie może zaszkodzić? – Dobra informacja przebija się do mediów trudniej niż zła, a to one kształtują opinię społeczną. Każdy niepokojący przypadek jest bardzo nagłośniony – mówi Bondar. Jako przykład podaje rozpowszechnianą w mediach informację, że wody mineralne są radioaktywne, zawierają m.in. uran. – W rzeczywistości ilość uranu nie przekraczała norm, a ślady radioaktywności wynikały z charakteru źródła, z którego ją pobierano – tłumaczy Bondar.