A to tylko wierzchołek góry lodowej. Oburzeni internauci jako przykład łamania praw człowieka i zamach na wolność słowa wskazują też działania państwa wobec Roberta Frycza, twórcy strony Antykomor.pl, na której kpił z prezydenta Bronisława Komorowskiego. W piątek został skazany na 15 miesięcy ograniczenia wolności za znieważenie prezydenta. W maju ubiegłego roku do mieszkania młodego człowieka wtargnęli funkcjonariusze ABW. Został potraktowany jak groźny terrorysta, funkcjonariusze przeszukali jego mieszkanie, zabrali laptopa i cyfrowe nośniki danych.
Partia rządząca już wcześniej miała zakusy na ograniczanie wolności słowa. Dwukrotnie koalicja PO - PSL próbowała doprowadzić do wprowadzenia cenzury Internetu. Pierwszy raz przy okazji prac nad ustawą hazardową, gdy urzędnicy Tuska chcieli wprowadzić rejestr stron zakazanych. Dawał on urzędnikom możliwość dowolnego blokowania stron, o których uznaniowo decydowaliby, że zawierają treści sprzeczne z prawem. Drugi raz przy okazji nowelizacji ustawy medialnej. Próbowano wtedy wprowadzić obowiązek rejestracji stron, na których umieszczano filmy wideo. Pełną kontrolę nad tym miałaby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w której większość mają ludzie rekomendowani przez PO. W obu przypadkach protesty internautów okazały się czasowo skuteczne.
- Mamy do czynienia z próbami ograniczania praw obywatelskich czy lekceważenia społecznych inicjatyw. Lekceważone są konsultacje społeczne, obywatelskie projekty ustaw. No i nie można zapomnieć o tzw. poprawce Rockiego - mówi „Rz” Katarzyna Sadło, prezes Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
We wrześniu 2011 r., późno w nocy Senat przyjął poprawkę do ustawy o dostępie do informacji publicznej zgłoszoną przez senatora PO Marka Rockiego. Dawała ona urzędnikom pretekst do odmowy udzielenia informacji publicznej „ze względu na ważny interes państwa”. A Sejm ją przyjął, mimo że organizacje pozarządowe i media wskazywały, że doprowadzi ona do blokady informacji o działaniach przedstawicieli organów władzy. W kwietniu 2005 r. Trybunał Konstytucyjny uznał nowelizację za sprzeczną z konstytucją. Jednak tajemnicą poliszynela jest, że PO wznowiła nad nią prace. Kilka miesięcy temu konsultacje społeczne dotyczące zmian w tej ustawie organizował minister Michał Boni.
Próbom ograniczenia praw obywatelskich towarzyszy coraz większa inwigilacja społeczeństwa przez policję i służby specjalne. Jak informowała w piątek „Gazeta Wyborcza”, tylko w ubiegłym roku łącznie ok. tys. razy dziennie policja, służby specjalne, prokuratury i sądy zwracały się do operatorów telekomunikacyjnych o udostępnienie billingów. Łącznie złożono1,8 miliona wniosków.
- Problemem jest nie tylko to, co rząd robi, ale też czego nie robi. Wielokrotnie bowiem premier Tusk obiecywał, że ureguluje na przykład poprzez ustalenie zakresu spraw, w których byłoby to możliwe, kwestie dostępu do billingów, ale nigdy tego nie zrobił - mówi dr Adam Bodnar, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.