Działania sądu to kolejny bulwersujący przykład ingerencji w rodzinę. Od stycznia Małgosia, córka pani Kornelii Zdańskiej, na mocy decyzji sądu przebywa w oddalonym o 60 km od jej mieszkania Domu Małego Dziecka w Jaworze.
Sęk w tym, że dowody w sprawie są dość błahe. Dowodzą tego nie tylko ustalenia „Rz", ale także orzeczenie sądu II instancji z 30 kwietnia. Sąd Okręgowy w Legnicy zarzucił bowiem sądowi rejonowemu łamanie procedur i brak dogłębnej analizy. Uchylił postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Mimo tego córka pani Kornelii wciąż przebywa w domu dziecka.
– Sąd zamiast chronić więzi rodzicielskie, co jest absolutnym priorytetem w prawie rodzinnym, zastosował zasadę nieufności wobec rodziny – mówi mec. Olgierd Pankiewicz, który podjął się obrony interesów matki i Małgosi w sądzie.
Kornelia Zdańska wychowuje samotnie dwie córki – Małgorzatę i trzyletnią Anetę. W grudniu pojechała z nimi do szpitala w Lubinie. Spędziła tam trzy noce na krześle obok łóżka młodszej córki, zajmując się też starszą. Była drażliwa, przez co naraziła się personelowi szpitala. Lekarze z Legnicy wysyłając w styczniu dziecko do szpitala we Wrocławiu, przekazali o niej negatywną opinię. Doszło tam do kolejnych tarć i lekarze zawiadomili sąd rodzinny, że matka zachowuje się „niepokojąco".
Ten zadziałał bardzo szybko. Już 18 stycznia wydał postanowienie o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej. Zastosował przy tym najdrastyczniejszy środek: wprost ze szpitala dziecko trafiło do domu małego dziecka oddalonego o 60 km od miejsca zamieszkania matki, która nie dysponuje samochodem, nie jest też osobą majętną. Przez to kontakty z maleńkim dzieckiem są utrudnione.