Jak się czujesz? Podobne pytanie słyszymy zapewne wielokrotnie. Zadajemy je często innym. Być może czasami do siebie kierujemy tego typu zwrot, samemu myśląc o własnym samopoczuciu. Wspomniane pytanie nabiera jednak unikalnego znaczenia 10 października, w którym to obchodzony jest Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Jaka jest nasza emocjonalna kondycja? Złośliwi twierdzą, że nie ma ludzi zdrowych psychicznie. Są tylko „niezdiagnozowani”. Nieco rzetelniejsze w swej ocenie dane, prezentowane m. in. wielokrotnie przez m.in. Ministerstwo Zdrowia wskazują, że co czwarty z nas miał, ma lub też mieć będzie w przyszłości istotne problemy ze zdrowiem psychicznym. Ich poziom może wymagać wsparcia ze strony eksperta udzielającego pomocy terapeutycznej. Czy to oznacza, że tak liczna grupa ludzi jest skazana na „szaleństwo”? Czy podobne dane dotyczą wyłącznie chorób, czy tez innych zaburzeń? Czy potrafimy nie bać się psychiatrii?
Demokracja psychiatryczna
Zaburzenia psychiczne to jedne z najbardziej „demokratycznych stanów”, jakie można spotkać w medycynie. Dotyczyć mogą i młodych i starych. Pojawiają się u biednych i bogatych. Występują u osób nie mających żadnego wykształcenia, a jednocześnie niejednokrotnie są udziałem ludzi z tytułami profesorskimi. Oczywiście można uznać, iż wskazane grupy spotykają również inne choroby i zaburzenia, np. kardiologiczne. Gdy doświadcza się jednakże zaburzeń psychotycznych, zasób konta nie ma najmniejszego znaczenia. Posiadanie kilku złotych kart mogłoby pomóc w uzyskaniu np. w innym kraju dostępu do procedur operacyjnych mogących w sposób istotny wpłynąć na kondycje pacjenta. W przypadku schizofrenii paranoidalnej nie będzie jednak zbytnio istotne, czy pracuję jako robotnik budujący mieszkania, czy też jestem deweloperem stawiającym kolejne osiedle. Oczywiście mogę mieć szybszy dostęp do lekarza i nowych leków. Nie jest jednak wcale pewne, czy będzie mieć to lepszy efekt niż w wypadku ubogiego materialnie pacjenta, który trafi na terapię do rejonowej poradni zdrowia psychicznego. Podobny „demokratyczny stan” bardzo odróżnia obszar ochrony zdrowia psychicznego od innych medycznych specjalności. Psychiatra w tym tez sensie wzbudzać może pewne obawy. Nie znamy bowiem nadal konkretnych przyczyn pojawienia się tzw. zaburzeń maniakalno- depresyjnych oraz np. autyzmu, lub anoreksji. Wybitny polski psychiatra, prof. Stanisław Pużyński bardzo mocno podkreślał w swoich publikacjach, iż psychiatria wzbudza lęk właśnie z racji niewiedzy. Nie znamy np. „patogenów psychotycznych”. Obciążanie szczepionek wystąpieniem u dziecka autyzmu, jest nadal modnym działaniem o nieco populistycznym charakterze, nie mającym wiele wspólnego z rzetelnymi kryteriami diagnostycznymi. Obszar niewiedzy w psychiatrii jest zdaniem Pużyńskiego nadal obszerny Nie oznacza to jednak, iż nie widać istotnych zmian. Są i to bardzo pozytywne.
Idzie nadal dobre
Porównując psychiatrię z np. genetyką uznać można, że ta pierwsza stoi w miejscu, a ta druga pędzi niczym błyskawica, wsparta mocą obliczeniową coraz lepszych komputerów. Osąd ten jest jednak błędny. Po pierwsze psychiatria posiada coraz więcej informacji o ludzkiej psychice m. in. dzięki odnoszeniu się do wyników badań innych medycznych specjalności, w tym ww. genetyki. Po drugie terapia zaburzeń psychicznych posiada nie tylko farmakologiczny charakter. Cytowany pod tytułem tego tekstu prof. Antonii Kępiński mawiał, że można tworzyć kolejne ciekawe teorie dotyczące diagnozy i leczenia, a i tak najlepszy efekt pojawia się w momencie prawdziwego zbliżenia się człowieka do drugiej osoby. Podobne efekty terapeutyczne obecne są właśnie w oddziałach psychiatrycznych. Uległy one w ostatnich latach ogromnej modyfikacji. Z placówek izolacyjnych, dynamicznie przemieniają się w miejsca profesjonalnego wsparcia koniecznego w momencie kryzysu, a jednocześnie dającego narzędzia do dalszych, codziennych wyzwań, jakie doświadcza osoba chora lub psychicznie zaburzona. Wskazane oddały mają niewątpliwie unikalny charakter. Kępiński dodawał, że są tam leczone osoby, które doświadczają stanów, które opisać można następującymi słowami: „Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęku, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.” Podobne, spodziewane postępowanie - choć wydawać się może zaskakujące – zaistnieć może w momencie pojawienia się rzetelnych i zgodnych z standardami demokracji przepisami prawnymi. Dynamiczny rozwój psychiatrii dostrzegany jest m. in. właśnie w obszarze prawnym. Krakowski psychiatra, prof. Jacek Bomba zwracał już w 1993r. uwagę, że pojawienie się w Polsce ustawy o ochronie zdrowia psychicznego (ostatecznie przyjętej w 1994r,), było możliwe dzięki samoregulacyjnej zdolności psychiatrów. Mieli oni świadomość, iż konieczne jest wprowadzenie np. kontroli sądowej dotyczącej kierowania chorego psychicznie pacjenta do szpitala psychiatrycznego. Także ta grupa zawodowa wiedziała, że muszą być rozpisane standardy stosowania przymusu fizycznego wobec pacjentów np. autoagresywnych. To również psychiatrzy uznali, że niezbędną jest w oddziale psychiatrycznym obecność niezależnych rzeczników praw pacjenta. Pierwsi tego typu eksperci pojawili się w 2006r. i wykonują obecnie swoje obowiązku w ponad dwustu oddziałach psychiatrycznych na terenie całego kraju.
„Psychol”!!!
Wspomniany już powyżej prof. Kępiński podkreślał, że w społeczeństwach bardzo łatwo, jest „wypaść poza nawias normalności.” W jednej ze swoich książek stwierdził, że: „Istnieją pewne granice przeżyć ludzkich i bezkarnie nie można ich przekraczać; jeśli się to stanie, gdy wyjdzie się "poza", wówczas już nie ma powrotu do dawnego. Zmienia się coś w zasadniczej strukturze; człowiek już nie jest ten sam, co kiedyś.” W czasach dzisiejszych istnieje jednakże także inna forma alienacji. Jest nią nazwanie kogoś: „szalonym”, świrem”, „wariatem” lub „psycholem”. Z jednej strony np. w sprawach karnych chcemy wyjaśnić ogrom zła pojawieniem się choroby psychicznej. Wiele osób zapewne nadal nie jest w stanie uwierzyć, że osoby takie, jak Mariusz Trynkiewicz, czy Anderes Brevik nie są chore psychicznie: a nie są, bo dokonali przestępstw w pełni świadomie, nie doświadczając np. omamów lub urojeń.. Z drugiej natomiast perspektywy uznając kogoś za szaleńca, chcemy zrobić z niego kogoś niewiarygodnego. Przykładów tego typu działań chociażby w polityce, czy tez wśród krajowych publicystów nie trzeba szukać w ostatnich latach zbyt długo. Tutaj jednak widać coś wyjątkowego i bardzo mocno pokazała to reakcja społeczna na akcję: Nie świruj, idź na wybory. Podobne pomysły, połączone z wizualnym prezentowaniem udawanych zachowań osób doświadczających zaburzeń psychicznych, zostały jednogłośnie skrytykowane, jako naruszenie pewnego elementarnego standardu. Wydaje się, że właśnie psychiatria tworzy unikalną, godnościową płaszczyznę zachowania się jednego człowieka do drugiego człowieka. Nie oznacza to, iż np. słowo „świruj” jest z natury swej złe. Paweł Domagała w hicie „Weź nie pytaj”, śpiewa w pewnym momencie: „weź nie świruj, weź się przytul, weź tu przytul mnie, weź tu trwaj.” Autor ten pokazuje, że słowo to wcale nie musi obrażać, jeśli wsparte będzie prawdziwie dobrą intencją osoby je wypowiadającej.
Przyszłość między szaleństwami
Wspomniany już wcześniej Stanisław Pużyński bardzo mocno ukazywał związek psychiatrii, a także kondycji psychicznej człowieka z rozwojem społecznym i kulturowym. W ostatnich latach na podobnym polu widać niestety pewne niepokojące zjawiska. Tuż przed II wojną światową abp Fulton Sheen stwierdził, że ówczesna filozofia „strąciła rozum i duszę” uznając, że jedyne do czego może się przyznać to „niewiedza”. Podobne założenie stanowiło doskonałą wymówkę akceptacji np. zbrodniczych ideologii. Dzisiaj przeszliśmy na drugi biegun, trafnie zdiagnozowany przez sędziego Antonina Scalię, który wprost uznał, że żyjemy w czasach „magii eksperta”. Bardzo wyraźnie widać to w obszarze nauk zajmujących się ludzką psychiką. Ich przedstawiciele nastawieni są na postawienie rozpoznania dotyczącego każdego ludzkiego zachowania. Ma ono zostać skwalifikowane, jako norma lub patologia. Jednocześnie widać coś paradoksalnego. Patrząc bowiem na np. decyzje WHO dotyczące zdrowia psychicznego widać, iż z rzeczywistości, w której medycyna, jest oparta na dowodach, przechodzimy do stanu, w którym to medycyna jest oparta na emocjach. Wykreślenie w ostatnich miesiącach transseksualizmu z listy chorób i zaburzeń psychicznych jest tego doniosłym przykładem. Medycyna staje się miejscem nie obiektywnego rozpoznania, ale siłą rzeczy subiektywnego uznania danego stanu, jako wykluczającego i dyskryminującego. Choroba i zaburzenie są decyzyjnie wykreślane z słownika pojęć.