Gdy samorząd prowadzi social media i blokuje użytkowników. Czy potrzeba nowych ram prawnych?

Resort cyfryzacji nie prowadzi prac legislacyjnych w kwestii prowadzenia mediów społecznościowych przez organy publiczne. Te ostatnie muszą jednak przestrzegać przy takiej aktywności obowiązujących przepisów, w tym o ochronie danych osobowych.

Publikacja: 09.01.2025 04:31

Gdy samorząd prowadzi social media i blokuje użytkowników. Czy potrzeba nowych ram prawnych?

Foto: Adobe Stock

Rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do Ministerstwa Cyfryzacji o przygotowanie przepisów regulujących zasady prowadzenia kont w mediach społecznościowych przez podmioty publiczne. Dziś bowiem działają one na takich samych zasadach, co podmioty prywatne. A ich działania mają przecież wpływ na prawo jednostki do informacji oraz do wyrażania swoich poglądów (wolność słowa).

Jest to szczególnie problematyczne w przypadku decyzji o usunięciu danego wpisu albo wręcz zablokowania użytkownika na profilu danej instytucji czy urzędu. Do RPO wpływają liczne skargi w tej sprawie, w których obywatele wskazują na arbitralne usuwanie komentarzy i blokowanie dostępu bez ostrzeżenia czy drogi odwoławczej. Dotyczy to zarówno profili podmiotów rządowych, jak i samorządowych, oraz innych instytucji publicznych. Rzecznik zwraca przy tym uwagę, że kwestia prowadzenia takich profili w social mediach nie jest uregulowana przepisami prawa powszechnie obowiązującego. A przecież zgodnie z konstytucją, organy państwa muszą działać na podstawie i w granicach prawa.

Czytaj więcej

Które samorządy najlepiej odnajdują się na Facebooku, Tik-Toku czy LinkedInie?

Jednocześnie, jak wskazuje prof. Marcin Wiącek, RPO, obowiązki organów publicznych w tym względzie nie mogą ograniczać się do nienaruszania praw jednostek, ale obejmują też ich aktywną ochronę. Dodaje, że problem dostrzegany jest w takich krajach, jak Malta czy Szwecja, gdzie uregulowano tę kwestię za pomocą wytycznych dla organów administracji. Profile w mediach społecznościowych są nie tylko źródłem wiedzy o działaniach danego organu, ale umożliwiają też obywatelom wejście w interakcję, a przez to – aktywny udział w debacie publicznej.

Samorząd prowadzi profil w social mediach? Nie zawsze łatwo rozróżnić konto prywatne od publicznego 

– Organy publiczne mają obowiązek działać na podstawie i w granicach prawa, natomiast powinny uregulować kwestię występowania i działania w mediach społecznościowych poprzez wewnętrzne regulaminy – tłumaczy Katarzyna Orzeł, radczyni prawna i partner zarządzający w kancelarii Brigthspot.

– Nie zawsze jest bowiem jasne, kiedy ich przedstawiciele działają w imieniu organu, a kiedy prywatnie. Nie uważam jednak, żeby była potrzebna odrębna ustawa. Przedstawiciele organów publicznych, choćby działali prywatnie, i tak zobowiązani są przestrzegać norm powszechnie obowiązującego prawa – dodaje. 

Rzecznik rozróżnia dwie formy prowadzenia omawianych kont – przez pracowników danej instytucji, opłacane z jej środków, albo przez samą osobę wykonującą funkcję organu, w czasie wolnym i bez dodatkowego wynagrodzenia. Ten drugi przypadek wydaje się bardziej problematyczny z punktu widzenia obowiązków administratora. Brak angażowania pieniędzy publicznych może bowiem wskazywać na prywatny charakter konta, ale poruszane na nim treści mają już charakter publiczny. A zatem uniemożliwienie dostępu do nich jest formą ograniczania prawa do informacji publicznej.

Sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdy oficjalny profil urzędu udostępnia treści z prywatnego profilu osoby wykonującej funkcję organu. Wówczas osoba zablokowana na tym drugim profilu nie ma dostępu do udostępnianych informacji. Sprawa może wydawać się błaha, do momentu gdy weźmiemy pod uwagę, że wiele instytucji korzysta ze swoich profili w social mediach do informowania w sytuacjach kryzysowych (np. ewakuacja w razie powodzi). Brak dostępu do takiego konta może więc mieć bardzo poważne skutki.

Organy administracji szeroko interpretują pojęcie hejtu czy naruszenia dóbr osobistych

Z drugiej strony RPO zauważa też, że wolność wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom w uzasadnionych sytuacjach. Takim uzasadnieniem może być np. naruszanie dobrego imienia lub czci, albo rozpowszechnianie mowy nienawiści. Czasem władze publiczne mają wręcz obowiązek reagowania, a tolerowanie wypowiedzi nawołujących do nienawiści lub zniesławiających narażałoby administratora profilu na odpowiedzialność.

Jednak w przypadku instytucji publicznych, wszelkie ograniczenia wolności słowa powinny mieć podstawę ustawową, a dziś jedyną podstawą są regulaminy prywatnych serwisów społecznościowych.

– Mamy liczne wątpliwości, bo sprawa jest delikatna. Chodzi o to, gdzie kończy się granica wolności słowa. A my jako administracja publiczna w tej kwestii musimy zachować szczególną ostrożność, także jeśli chodzi o stosowany język – tłumaczy Marek Wójcik, ekspert w dziedzinie legislacji Związku Miast Polskich.

– Czasem pojawiają się też bardzo niemądre wypowiedzi czy żarty. Chcąc nie chcąc bardzo często musimy rozstrzygać sprawę na niekorzyść komentujących. Ale ze względu na zagrożenie, jakie mogą nieść takie informacje, często stając przed dylematem, czy coś powinno się pokazać, czy nie, stwierdzamy, że jednak nie – dodaje.

Potwierdzają to ustalenia biura RPO, z których wynika że administratorzy prowadzący konta instytucji publicznych niezwykle szeroko interpretują „hejt” i „naruszanie dobrego imienia”, uznając za nie m.in. ostrą krytykę swoich poczynań lub wytykanie podwójnych standardów. Czasami w ogóle nie starają się uzasadnić ingerencji w wolność wypowiedzi i prawo dostępu do informacji publicznej, albo wskazują takie powody, jak „zbyt częste poruszanie danej kwestii” czy też brak związku komentarzy z tematyką publikacji.

Marek Wójcik podaje jednak, że zdarzają się wpisy, które wprost mogą prowadzić do wybuchu paniki, jak np. informacja o tym, że woda w kranie jest zatruta. 

Czytaj więcej

Fala fałszywych reklam z gwiazdami. Czy Facebook walczy z oszustami?

– Lepiej zablokować taki wpis, ale oczywiście warto sprawdzić przekazywaną informację. Aczkolwiek najwięcej wpisów ma charakter czysto personalny, zwykle obraźliwy albo zawierający daleko idące oskarżenia. My nie jesteśmy od rozstrzygania, czy to prawda – tłumaczy ekspert.

Konta urzędów w mediach społecznościowych. Co na to Ministerstwo Cyfryzacji?

Co istotne Ministerstwo Cyfryzacji nie prowadzi prac legislacyjnych w kwestii prowadzenia mediów społecznościowych przez organy publiczne. Resort potwierdził to w odpowiedzi na pytania „Rz”, dodając, że prowadzi jedynie analizy dotyczące m.in. wspomnianych uregulowań szwedzkich i maltańskich.

MC podkreśla jednocześnie, że prowadząc działalność, organy administracji publicznej muszą przestrzegać prawa, w szczególności dotyczącego ochrony danych osobowych, praw autorskich, a także nowego unijnego aktu o usługach cyfrowych.

– DSA będzie miał zastosowanie w każdym przypadku utrzymywania przez hostingodawcę treści pochodzących od użytkowników. W przypadku, w którym treści te są nielegalne z jakiegokolwiek powodu, np. naruszenia dóbr osobistych, popełnienia przestępstwa, użycia cudzego znaku towarowego bez zgody uprawnionego, ze strony innych użytkowników mogą pochodzić zgłoszenia na podstawie DSA. Organa administracji publicznej też mogą być źródłem takich zgłoszeń – tłumaczy Jakub Kubalski, adwokat i partner w SSW Solutions.

Dodaje, że od wejścia w życie przepisów DSA daje się zauważyć zwiększoną skuteczność zgłoszeń treści naruszających dobra osobiste lub wizerunek osób fizycznych.

– Warto rozważyć zobowiązanie pracowników odpowiedzialnych za prowadzenie mediów społecznościowych do regularnych szkoleń. Pozwoliłyby one na podnoszenie kompetencji i aktualizowanie wiedzy, zwłaszcza w zakresie przepisów prawnych – mówi Mateusz Pawłowicz z Biura Komunikacji Ministerstwa Cyfryzacji.

Ponadto organy administracji publicznej powinny monitorować treści zamieszczane pod ich wpisami. W przypadku komentarzy naruszających przepisy prawa lub zawierających obraźliwe treści powinny podejmować odpowiednie działania wobec takich komentarzy i ich autorów.

Social media władz samorządowych? Wśród samorządowców zdania na temat potrzeby regulacji są podzielone

– Na pewno jest to kwestia do uregulowania. Wciąż się wszyscy uczymy życia w świecie cyfrowym, w którym osoby naruszające prawo są o przysłowiowy krok przed nami. Walka z cyberprzestępcami to jak pogoń za wiecznie szybszym od nas króliczkiem – tłumaczy Marek Wójcik.

– My staramy się ograniczać negatywne skutki, ale wciąż pojawiają się nowe metody omijania prawa. Odpowiednie przepisy trzeba nie tylko przyjąć, ale też monitorować i ewentualnie modyfikować. Aby chronić przede wszystkim odbiorców, mieszkańców, nie tylko nas jako pracowników samorządu – dodaje.

I podkreśla, że równie potrzebne jest ciągłe edukowanie, budowanie świadomości odpowiedzialności za własne działania, ale też za innych, którym przekazuje się informacje – i za skutki tej informacji. Ważne są też przepisy pozwalające na egzekwowanie odpowiedzialności za niewłaściwe zachowania.

Czytaj więcej

Dariusz Standerski, wiceminister cyfryzacji: Komisja rozpatrzy skargi na AI

Inaczej do sprawy podchodzi Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich.

– Nie słyszałem głosów płynących ze strony jednostek samorządu terytorialnego odnośnie do ustawowego regulowania zasad prowadzenia komunikacji poprzez media społecznościowe i nie dziwię się temu – wskazuje prawnik.

– Próba regulowania wszystkiego za pomocą przepisów prawa jest ślepym zaułkiem i to z paru powodów. Przede wszystkim tworzy wrażenie, że prawo ma być jedynym systemem normatywnym regulującym sposób naszego postępowania; tymczasem obok prawa jest etyka, zasady współżycia społecznego itd. – podkreśla.

I wskazuje, że organ administracji publicznej próbujący w sposób nieuzasadniony tłumić krytykę na swoich mediach społecznościowych sam sobie wystawia świadectwo – zwłaszcza że w dzisiejszych czasach możliwości dotarcia do szerokiego grona z informacją o takich praktykach są liczne.

– Jednocześnie prawo z natury rzeczy pozostaje w tyle za rozwojem technologii. Co z tego, że uregulujemy w sposób szczegółowy kwestie dotyczące obecnych kanałów komunikacji, gdy za chwilę pojawią się nowe? – pyta retorycznie Grzegorz Kubalski.

Zwraca przy tym uwagę, że rozbudowywanie mechanizmów ochronnych musi mieć rozsądne granice.

– Ładnie brzmi przywołana przez RPO teza Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, iż swoboda wypowiedzi dotyczy również wypowiedzi, które „urażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub jakiejś grupie społeczeństwa". Jednak orzeczenie to pochodzi z 1976 r. Przykłady wpływu na procesy wyborcze działań opartych na mediach społecznościowych – z ostatnim przykładem wyborów prezydenckich w Rumunii – nakazują zadać pytanie: czy rozwiązania gwarancyjne wolności słowa skonstruowane w erze papierowych gazet mogą być bez szkody dla interesu publicznego przeniesione na współczesne media – podsumowuje ekspert.

Rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do Ministerstwa Cyfryzacji o przygotowanie przepisów regulujących zasady prowadzenia kont w mediach społecznościowych przez podmioty publiczne. Dziś bowiem działają one na takich samych zasadach, co podmioty prywatne. A ich działania mają przecież wpływ na prawo jednostki do informacji oraz do wyrażania swoich poglądów (wolność słowa).

Jest to szczególnie problematyczne w przypadku decyzji o usunięciu danego wpisu albo wręcz zablokowania użytkownika na profilu danej instytucji czy urzędu. Do RPO wpływają liczne skargi w tej sprawie, w których obywatele wskazują na arbitralne usuwanie komentarzy i blokowanie dostępu bez ostrzeżenia czy drogi odwoławczej. Dotyczy to zarówno profili podmiotów rządowych, jak i samorządowych, oraz innych instytucji publicznych. Rzecznik zwraca przy tym uwagę, że kwestia prowadzenia takich profili w social mediach nie jest uregulowana przepisami prawa powszechnie obowiązującego. A przecież zgodnie z konstytucją, organy państwa muszą działać na podstawie i w granicach prawa.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo w Polsce
Pieniądze dla PiS. Co dokładnie napisał minister Domański w piśmie do PKW?
Praca, Emerytury i renty
Najniższa krajowa w 2025 roku: Ile wynosi płaca minimalna? Kwoty brutto i netto
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 zaczną się później niż ostatnio. Terminy dla wszystkich województw
Prawo rodzinne
Po rozwodzie 90 proc. majątku dla męża. Sąd: długo żyli oddzielnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Praca, Emerytury i renty
Podwyżki wynagrodzeń i świadczeń 2025. Kto dostanie więcej pieniędzy w nowym roku?