Ustawodawca nie określił też kryteriów i trybu kwalifikowania obiektów do takiej ewidencji. Nieprecyzyjna definicja zabytku w ustawie o ochronie zabytków, posługuje się nieostrymi pojęciami, jak „świadectwo epoki", czy „wartość historyczna".
Nie może to jednak oznaczać dowolności i arbitralności organu – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi. Wpis do ewidencji powoduje bowiem, że w wielu sprawach niezbędne stają się uzgodnienia z konserwatorem zabytków.
Zgodnie z art.22 ust.4 ustawy o ochronie zabytków, wójt (burmistrz, prezydent miasta) prowadzi gminną ewidencję zabytków w formie zbioru kart adresowych zabytków nieruchomych z terenu gminy. Mogą to być pojedyncze obiekty architektoniczne, zespoły budowlane, architektoniczne i urbanistyczne, zabytkowe parki i cmentarze. Taką listę ogłasza w formie zarządzenia. Brak decyzji administracyjnej powoduje, że zaskarżyć do sądu można jedynie samo zarządzenie. I to wcale nie na podstawie regulacji w ustawie o ochronie zabytków, ale korzystając z art.101 ust.1 ustawy o samorządzie gminnym. Przepis ten mówi, że każdy, czyj interes prawny lub uprawnienie zostały naruszone uchwałą lub zarządzeniem, podjętymi przez organ gminy w sprawie z zakresu administracji publicznej, może je zaskarżyć do sądu administracyjnego.
Z tego właśnie przepisu skorzystał Andrzej W. (dane zmienione), składając do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi skargę na zarządzenie prezydenta Łodzi z 2013 r. (uzupełniane w latach 2014—2017) w sprawie przyjęcia gminnej ewidencji zabytków. Zwrócił się o stwierdzenie nieważności zarządzenia w części dotyczącej jego budynku. W 2013 r. kupił od spółki z o.o. jedną trzecią udziału w tej nieruchomości. W sierpniu 2016 r. dowiedział się, że została wpisana do gminnej ewidencji zabytków.
W skardze Andrzej W. zarzucił błędną wykładnię pojęcia zabytku, zdefiniowanego w ustawie o ochronie zabytków, i w konsekwencji ujęcie w ewidencji nieruchomości, która nie ma wymienionych tam cech. Poza wiekiem, nie posiada wartości historycznej, naukowej czy artystycznej. Zdaniem skarżącego, wpisu dokonano bez należytego ustalenia, czy willa spełnia kryteria, określone w art. 3 pkt 1 ustawy o zabytkach. Prezydent Łodzi oparł się w całości na ocenie służb konserwatorskich. Nie dokonał żadnych ustaleń, nie przeprowadził analizy architektonicznej, nie zlecił opinii specjaliście z dziedziny historii sztuki, który mógłby ocenić walory architektoniczne i historyczne budynku. Nie był więc w ogóle uprawniony do wpisania obiektu do ewidencji zabytków – twierdził Andrzej W.