Chronią innych, a nie pracownika

Firmy ochroniarskie przyjmują coraz więcej niepełnosprawnych z poważnymi schorzeniami, bo dostają na nich większe dofinansowania z PFRON. Wiele z nich płaci jednak pracownikom z opóźnieniem

Aktualizacja: 10.08.2009 07:45 Publikacja: 10.08.2009 06:30

Chronią innych, a nie pracownika

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Coraz ostrzejsza rywalizacja w branży dozoru mienia polega na zbijaniu ceny. Pomagają w tym przepisy zachęcające do zatrudniania niepełnosprawnych oraz dofinansowania z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Stawki na usługi ochroniarskie są obecnie tak niskie, że w praktyce nie ma możliwości, aby firmy tej branży poradziły sobie bez niepełnosprawnych pracowników. Na każdego przyjętego na etat otrzymują po kilkaset złotych pomocy z PFRON. Szkopuł w tym, że wysokość dofinansowania zależy od stopnia niepełnosprawności takiego zatrudnionego.

[srodtytul]Groźne schorzenia[/srodtytul]

Jeśli ochroniarz ma orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności, to jego pracodawca może liczyć na 1125 zł dofinansowania. Jeżeli jego schorzenia zostały zakwalifikowane jako lekkie, dopłata jest niższa o 360 zł i wynosi 765 zł miesięcznie. Gdy pensje większości pracowników ochrony nie przekraczają minimalnego wynagrodzenia, niepełnosprawni korzystający z większego dofinansowania są bardziej atrakcyjni dla tej branży.

Absurdalność tej sytuacji polega na tym, że firma czy urząd zamawiający takie usługi liczy na to, że w kryzysowej sytuacji ochroniarz stanie na wysokości zadania, dogoni i złapie złodzieja albo wyprowadzi awanturującego się petenta. Trudno jednak oczekiwać tego od pracownika ochrony, który jest niepełnosprawny. Mało tego, zdarza się, że takie osoby ukrywają swoje schorzenia, by uzyskać zatrudnienie. Może się później okazać, że zatajona epilepsja bądź cukrzyca spowoduje śmierć ochroniarza na nocnej zmianie, kiedy w pobliżu nie będzie nikogo, kto mógłby pomóc. Tak się zresztą już zdarzało.

Zaniżanie cen za usługi ochroniarskie odbywa się nie tylko dzięki dofinansowaniom z PFRON, ale także przez omijanie prawa pracy.

Znaczna część z 200 tys. ochroniarzy pilnujących takich obiektów, jak banki, sądy, prokuratury i urzędy państwowe, pracuje na podstawie umowy-zlecenia. [b]Dzięki temu firmy nie muszą stosować do nich przepisów prawa pracy ograniczających liczbę nadgodzin bądź dających tym zatrudnionym prawo do płatnego urlopu wypoczynkowego czy zasiłku w czasie choroby.[/b]

[srodtytul]Na etatach nie lepiej[/srodtytul]

Tym, którzy pracują na etatach, też nie jest lekko. Pensje ochroniarzy rzadko przekraczają minimalne wynagrodzenie. Powszechnie dostają propozycje dorobienia na umowie-zleceniu w innej, najczęściej fikcyjnej firmie. Powołanej po to, by wykorzystać lukę w prawie, dzięki której od takiego zlecenia nie trzeba płacić wszystkich składek ZUS, tylko na ubezpieczenie zdrowotne. Nikt nikogo do niczego nie zmusza, ale trudno wyżyć za minimalne wynagrodzenie – 1276 zł brutto, z którego na rękę zostaje niewiele ponad 950 zł miesięcznie. Ochroniarze sami więc zgłaszają się do takiej pracy, gdzie nierzadko wyrabiają drugie tyle godzin co na etacie.

Jak widać, walka firm ochroniarskich o klienta odbywa się kosztem pracowników. Jednak nie pozostają oni bezbronni. Od początku tego roku Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła prawie 500 kontroli dotyczących ochroniarzy zatrudnionych na etatach. Wykazały one, że [b]ponad 1,1 tys. pracowników z opóźnieniem dostawało wynagrodzenia, a ponad 700 miało kłopoty z otrzymaniem dodatków za nadgodziny.[/b] Inspektorzy nałożyli na nieuczciwych pracodawców 78 mandatów na 98 tys. zł, a w 19 wypadkach skierowali do sądu wnioski o ukaranie.

[ramka][b]Komentuje Edyta Sieradzka ekspert do spraw dofinansowań z PFRON[/b]

Większość firm z branży ochrony przestaje zatrudniać osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności. Właściciele przekalkulowali wysokość dofinansowań, które otrzymują z PFRON, i okazało się, że bardziej opłaca się im zatrudniać osoby z orzeczeniem o umiarkowanej lub znacznej niepełnosprawności. Trudno sobie to wyobrazić, gdyż są to np. niewidomi, poruszający się na wózkach inwalidzkich czy epileptycy. Jak takie osoby będą robiły nocne obchody czy reagowały w razie włamania? Z drugiej jednak strony, gdyby nie było branży ochrony, część tych ludzi nie znalazłaby innej pracy, co w wielu wypadkach oznaczałoby konieczność korzystania z pomocy społecznej. [/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/mail][/i]

Coraz ostrzejsza rywalizacja w branży dozoru mienia polega na zbijaniu ceny. Pomagają w tym przepisy zachęcające do zatrudniania niepełnosprawnych oraz dofinansowania z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Stawki na usługi ochroniarskie są obecnie tak niskie, że w praktyce nie ma możliwości, aby firmy tej branży poradziły sobie bez niepełnosprawnych pracowników. Na każdego przyjętego na etat otrzymują po kilkaset złotych pomocy z PFRON. Szkopuł w tym, że wysokość dofinansowania zależy od stopnia niepełnosprawności takiego zatrudnionego.

Pozostało 87% artykułu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Cykl Partnerski
Miasta w dobie zmiany klimatu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Usługi, ceny, zarobki
SN: Wygasa pełnomocnictwo, prawnik może żądać honorarium
Prawo drogowe
Będzie jeszcze trudniej o prawo jazdy. Każdy błąd zakończy egzamin
Nieruchomości
Ile metrów od sąsiada można wybudować dom? Kiedy może być naprawdę blisko