Polskie stanowiska, nazewnictwo z języka angielskiego

Często używanie nazw anglojęzycznych nie ma żadnego uzasadnienia poza chęcią podniesienia prestiżu danej instytucji.

Aktualizacja: 19.10.2014 15:38 Publikacja: 19.10.2014 11:31

Polskie stanowiska, nazewnictwo z języka angielskiego

Foto: www.sxc.hu

Wraz z ekspansją na polskim rynku firm mających swoją główną siedzibę poza granicami naszego kraju coraz częściej spotykamy się z obcojęzycznymi określeniami stanowisk czy też z ich nieudolnymi kalkami. Nie jest to zjawisko nowe, ale chyba coraz powszechniejsze. Osoby poszukujące zatrudnienia na portalach internetowych, jeśli chcą chociażby zmienić rodzaj wykonywanej pracy i zapoznać się z nowymi dla siebie nazwami stanowisk, muszą nieodzownie zaopatrzyć się w słownik angielsko-polski.

Współpraca z zagranicą

Wysoką frekwencją w bazach ogłoszeń cieszy się zawód menedżera, z dodanymi do tej nazwy rozmaitymi określeniami, np.: Marketing Manager, Area Sales Manager, Finance and Administration Manager czy Human Resource Manager. W języku polskim te funkcje brzmią kolejno: kierownik działu marketingu, kierownik sprzedaży, kierownik działu finansowo-administracyjnego, kierownik działu personalnego. Przetłumaczone od razu stają się jasne i bardziej przyjazne dla oka.

O tym, czy określenia tych funkcji powinny być zapisywane po polsku czy po angielsku, decyduje m.in. fakt, czy firma prowadzi aktywną współpracę z partnerami z zagranicy. Wtedy ma to swoje uzasadnienie praktyczne i wpływa na sprawne funkcjonowanie przedsiębiorstwa.

Inną sytuacją, ale również przemawiającą za pozostawieniem pisowni oryginalnej, jest niemożność oddania pełnego znaczenia wyrazu w języku polskim. Przykładem może być Media Buyer – w tłumaczeniu dosłownym: nabywca mediów. W rzeczywistości osoba zajmująca się kupowaniem powierzchni reklamowych w poszczególnych mediach tradycyjnych i elektronicznych, negocjująca warunki dzierżawy powierzchni reklamowej i zawierająca umowy w imieniu zleceniodawcy. W tym przypadku trudno oddać w naszym rodzimym języku pełne znaczenie tego określenia.

Restrykcyjne prawo pracy

Często jednak używanie nazw anglojęzycznych nie ma żadnego uzasadnienia poza chęcią podniesienia prestiżu, wywołania skojarzeń ze strukturami firm zachodnich. Ma to przyciągać przyszłych pracowników. Przedsiębiorstwo, które nie ma żadnych międzynarodowych kontaktów, a jego działalność ogranicza się do terytorium naszego kraju, powinno stosować nazewnictwo zrozumiałe dla osób posługujących się językiem polskim. Tematu tego dotyka, choć niestety nie do końca, ustawa o języku polskim. Zgodnie z jej art. 7 ust. 1 przy wykonywaniu przepisów z zakresu prawa pracy używa się języka polskiego, jeżeli zachodzą równocześnie dwie następujące przesłanki:

Od zasady przygotowywania dokumentów wyłącznie w języku polskim ustawa przewiduje ustępstwa. To nie one jednak mają wpływ na niewyjaśnioną sytuację związaną ze stosowaniem obcych nazw stanowisk. Ustawa podejmuje wprawdzie temat języka, w którym ma być sporządzona umowa, nie mówi natomiast o takich okolicznościach, w których wyłącznie nazwy stanowisk byłyby zapisane w języku obcym. Taka sytuacja niestety nie stanowi kierunkowskazu prowadzącego w stronę dbałości o język polski.

Prezydent kampanii ?i oficer rowerowy

Osobnym tematem poza oryginalnymi zapisami nazw pełnionych funkcji w strukturach pracowniczych są kalki określające zawody. Kalki językowe to bezpośrednie tłumaczenie słowa albo całego wyrażenia z języka obcego na język ojczysty bez zwrócenia uwagi na występowanie rodzimych wyrazów opisujących to samo pojęcie lub rzecz. W firmach niektóre wyrażenia używane są tak, jakby zostały przetłumaczone przez słownik elektroniczny, bez zrozumienia kontekstu, w których występują. Tak jest ze słowem „dywizja". Biorąc pod uwagę środowisko pracownicze, np. większego przedsiębiorstwa, division powinno się tłumaczyć raczej jako: komórka, sekcja, wydział. Wówczas uniknięto by kuriozalnych sformułowań, np.: Dywizja Żywności dla Dzieci, dyrektor generalny Dywizji Produktów Mlecznych, Dywizja Gospodarki Odpadami. Do tego dochodzą inne militarne określenia tworzone na tej samej zasadzie: oficer rowerowy czy oficer prasowy. Termin „oficer rowerowy" jest kalką z języka angielskiego (cycling officer), ale w wyniku braku dobrego polskiego tłumaczenia coraz częściej spotykany jest w naszych urzędach. Trzeba zwrócić uwagę, że officer oznacza tu urzędnika – nie oficera – w tym przypadku zajmującego się rozwojem ruchu rowerowego i dbającego o potrzeby cyklistów. Konkludując, w języku polskim oficer jest w wojsku, nie w urzędzie.

Innym określeniem, które w firmach często używane jest w oderwaniu od jego naturalnego środowiska znaczeniowego, jest słowo „prezydent". W Polsce  odnosi się ono do głowy państwa lub osoby stojącej na czele dużego miasta. Mamy prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, prezydent Warszawy. Tymczasem zdarza się usłyszeć o prezydencie jakiejś firmy, a nawet o spotkaniu dwóch prezydentów dywizji. To niezręczne określenie osoby piastującej wysokie stanowisko również jest kalką – z języka angielskiego lub niemieckiego. Brzmi niezręcznie, a przecież zdecydowanie naturalniejsze byłoby tłumaczenie słów „präsident" czy „president" jako prezes.

Są polskie odpowiedniki

Angielska pisownia nazw zawodów została negatywnie oceniona przez Radę Języka Polskiego. W oświadczeniu wydanym w 2004 r. wydała ona opinię, że w umowach o pracę sporządzonych w języku polskim nazwy stanowisk pracowniczych również powinny być podawane w tym języku, jeżeli dane stanowisko ma polską nazwę. Tym samym nie jest dopuszczalne stosowanie nazw angielskich, gdy określenia polskie dokładnie im odpowiadają, tj. są ich odpowiednikami. Być może dobrym rozwiązaniem w niektórych przypadkach byłoby podawania podwójnej pisowni: polskiej i obcej. Jeśli zaś chodzi o kalki językowe, wymowna jest wypowiedź z 2011 roku prof. Markowskiego, przewodniczącego Rady Języka Polskiego, w której stwierdza, że kalki językowe i anglicyzmy są nadużywane zwłaszcza w obszarze nazw stanowisk czy zawodów.

Wraz z ekspansją na polskim rynku firm mających swoją główną siedzibę poza granicami naszego kraju coraz częściej spotykamy się z obcojęzycznymi określeniami stanowisk czy też z ich nieudolnymi kalkami. Nie jest to zjawisko nowe, ale chyba coraz powszechniejsze. Osoby poszukujące zatrudnienia na portalach internetowych, jeśli chcą chociażby zmienić rodzaj wykonywanej pracy i zapoznać się z nowymi dla siebie nazwami stanowisk, muszą nieodzownie zaopatrzyć się w słownik angielsko-polski.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Prawo w Polsce
Będzie żałoba narodowa po śmierci papieża Franciszka. Podano termin
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Zawody prawnicze
Jeden na trzech aplikantów nie zdał egzaminu sędziowskiego. „Zabrakło czasu”
Praca, Emerytury i renty
Zmiany w płacy minimalnej. Wiemy, co wejdzie w skład wynagrodzenia pracowników
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Prawo rodzinne
Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Pierwsza sprawa w Polsce