Wśród zgłoszonych dominują sędziowie rejonowi i nowo powołani prezesi. Na liście znaleźli się też sędziowie z wyborów tzw. obywatelskich. Co o kandydatach mówią sędziowie?
– Prawie wszystkich łączy to, że są prezesami, sędziami delegowanymi lub mają w rodzinie takie osoby – ocenia sędzia Bartłomiej Przymusiński. I dodaje, że dopiero teraz widać, jaką ta ustawa jest porażką, skoro na 10 tys. sędziów udało się zebrać jedynie 18 nazwisk.
Nie mniej surowo ocenia kandydatów Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
– Chciałbym zobaczyć, jakie mają faktyczne poparcie. Są wśród nich osoby, które przez lata walczyły, by w KRS nie było prezesów, a teraz mamy ich w 90 proc. Reszta to urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, przefaksowani prezesi i ich rodziny. Gratuluję sprzedania idei w imię własnej kariery – dodaje sędzia Markiewicz.
Co teraz? Dokumenty, które już wpłynęły, są sprawdzane. Wszystko zależy od tego, kto poparł konkretnego kandydata: czy grupa 25 sędziów, czy też 2 tys. obywateli. Do prezesów sądów właściwych dla kandydata są wystosowywane pisma z wnioskiem o sporządzenie i przekazanie informacji obejmującej m.in. dorobek orzeczniczy kandydata. Jeżeli taka informacja nie zostanie przygotowana w ciągu siedmiu dni, będzie mógł ją sporządzić sam kandydat – informuje Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. I dodaje, że weryfikowana jest prawidłowość złożenia wymaganej liczby podpisów.