Zdarzają się chwile, gdy człowiek siada do komputera, by podzielić się przemyśleniami o prawie, jego stosowaniu i sensie tego wszystkiego. Zawodowa ułomność w postaci wyuczonego przez lata dystansu do walki w błocie powoduje jednak, że klawisze przestają stukać. Zdarzają się też chwile, kiedy trzeba zabrać głos publicznie, choćby po to, aby nie umknęły sprawy, które „nie mieszczą się w głowie".
Otóż 11 maja 2019 r. rzecznik dyscyplinarny poinformował, że wszczyna postępowanie przeciw sędziemu Rafałowi Maciejewskiemu, m.in. za opublikowanie na stronie sedziowielodzcy.pl krytycznego opisu sytuacji w wydziale jednego z sądów po zmianach dokonanych przez jego prezesa. Zarzutem rzecznika nie dotyczy charakteru wpisu, ale jego zamieszczenia na stronie internetowej, co ma wyczerpywać znamiona naruszenia art. 89 § 1 u.s.p. i § 4 zasad etyki zawodowej sędziów. Co charakterystyczne, działał na żądanie prezesa owego sądu.
Skoro rzecznik powołuje się na przepisy, spróbujmy je przeanalizować. Punktem zapalnym jest art. 89 § 1 u.s.p., który mówi, że wszystkie „żądania, wystąpienia i zażalenia w sprawach związanych z pełnionym urzędem sędzia może wnosić tylko w drodze służbowej. (...) nie może zwracać się do instytucji i osób postronnych ani podawać tych spraw do wiadomości publicznej". Bez wątpienia wpis na stronie internetowej jest podaniem „sprawy do wiadomości publicznej". Trzeba jednak uprzednio określić, co oznacza „sprawa związana z pełnionym urzędem". Pojęcie to powinno być interpretowane jako wyjątek od zasady wolności wypowiedzi, przysługującej każdemu obywatelowi (art. 10 ust. 1 EKPC). Ścisła zaś wykładnia nakazuje, aby „sprawa związana z pełnionym urzędem" dotyczyła bez wątpienia spraw związanych z czynnościami orzeczniczymi, a tylko wyjątkowo spraw związanych z administrowaniem sądami.
Ograniczenie wolności wypowiedzi musi uwzględniać dobra, którym ona służy. Musi być niezbędne i proporcjonalne do konieczności ochrony innych dóbr. Tak więc na drugiej szali wolności sędziowskiej wypowiedzi jest zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowniczej (art. 10 ust. 2 konwencji). Niezbędnym elementem tego dopuszczalnego ograniczenia jest konieczność dbania przez sędziów o dobro wymiaru sprawiedliwości (na co zwracają uwagę zasady etyki). Ograniczenie wolności wypowiedzi musi więc przejść trójstopniowy test legalności, celowości i niezbędności.
Teza nie do obrony
Trudno uznać za przekonujące stanowisko sędziego Ryszarda Sadlika (prezesa sądu, co w tym kontekście nie jest bez znaczenia), w tekście „Dyskrecja i powściągliwość dobrze służą wymiarowi sprawiedliwości" („Rz"publikacja internetowa z 8 grudnia 2018 r.). Dyskrecja oznaczająca tolerancję dla działań osłabiających sądownictwo nigdy nie będzie dobrze mu służyła. A wyprowadzenie wniosku, że „również orzecznictwo ETPCz wskazuje na konieczności przestrzegania przewidzianego w art. 89 § 1 u.s.p. zakazu ujawniania informacji o sprawach związanych z urzędem sędziego" jest nadmiernym uproszczeniem.