Ograniczanie pojęcia niezawisłości do wewnętrznych przeżyć sędziego („imperatyw moralny") i całkowite negowanie znaczenia otoczenia, w którym on funkcjonuje, to koncepcja ryzykowna, by nie powiedzieć niebezpieczna i chyba już przestarzała.
Truizmem wydaje się stwierdzenie, że z pustego i Salomon nie naleje. Czasami jednak forsowany jest pogląd, że gdyby się postarał i lepiej zaplanował swoją pracę, trochę bardziej się do niej przyłożył, to na pewno by nalał i z pustego.