Igor Tuleya: Sądowe Grażyny i Janusze wybrały karierę

Już samo występowanie przed neoKRS i status neosędziego jest wystarczającą formą upokorzenia - uważa sędzia Igor Tuleya, SO w Warszawie. A niezaproszenie strony społecznej na ostatnie rozmowy o wymiarze sprawiedliwości nazywa fatalnym błędem.

Publikacja: 09.09.2024 20:01

Igor Tuleya

Igor Tuleya

Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik

Obywatele w Polsce mają już od dawna przywilej składania tzw. czynnego żalu przed różnego rodzaju organami finansowymi czy administracyjnymi. Co musiałby zrobić, jak napisać czy umotywować swój czynny żal neosędzia, by ten jego „żal” został przyjęty?

Igor Tuleya: Nie mam pojęcia. Uważam, że pomysł, żeby neosędziowie mieli wyrażać czynne żale, nie jest dobry. Moje stanowisko jest takie, że oni wszyscy powinni zostać usunięci z zawodu. Natomiast rozumiem, że stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości i organizacji prawniczych, które uczestniczyły w tej naradzie czy konferencji z 6 września, jest takie, że powinni wrócić na poprzednio zajmowane stanowiska. Z tym mogę polemizować. Ale wydaje mi się, że wymaganie od nich, aby składali jakikolwiek czynny żal, jest niepotrzebne. Wątpię czy byłoby to szczere. Poza tym odbierałbym taką formę jako samoupokorzenie sędziów.

Czytaj więcej

„Neosędziowie” muszą odejść, ale nie wszyscy. Adam Bodnar ujawnia plan reformy

Ale lepiej chyba się samoupokorzyć, skoro było się w tym zawodzie na przykład 20 lat, i awansować przy udziale nowej KRS, niż zrezygnować, odejść z tego zawodu z wilczym biletem.  

Tego nie wiem. Już samo występowanie przed neoKRS i status neosędziego jest formą upokorzenia, więc nie wykluczam, że dla takich osób złożenie takiej samokrytyki byłoby czymś do przyjęcia.  

A jak pan się zapatruje na te pozostałe najnowsze propozycje przepisów dotyczące neosędziów?

Weryfikacja statusów absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz asesorów, a więc osób, które terminami są zmuszone do podejmowania decyzji, jest zgodna z propozycją Iustitii. Uczyli się tyle lat po to, żeby na koniec nie mieć innego wyjścia. To pozostawiam bez komentarza.

Jest jednak grupa sędziów, Ministerstwo Sprawiedliwości nazywa ją grupą, którą łączyło „wspólne przedsięwzięcie”. Rozliczenia takich osób, które nie tylko są neosędziami, ale też brały aktywny udział w budowaniu porządku niedemokratycznego państwa prawnego, domaga się środowisko sędziowskie.  

No i jest też trzecia grupa osób, które, jak stwierdzono, miały nieprzepartą wolę, aby to zrobić - czyli awansować - w tych trudnych czasach. One po cofnięciu na poprzednio zajmowane stanowiska mogłyby ponownie brać udział w konkursach. Dla mnie to jest nie do przyjęcia. Uważam, że te osoby nie powinny być sędziami już nigdy. Natomiast jest to zgodne też z tym postulatem Iustitii, żeby cofnąć neosędziów na poprzednio zajmowane stanowiska. Jeśli te osoby rzeczywiście czują się mocne, niech startują w uczciwych procedurach, przed normalną, legalną Krajową Radą Sądownictwa. Podoba mi się stanowisko Marcina Górskiego, profesora z Łodzi, który nazywa takich sędziów Grażynami i Januszami, którzy po prostu wybrali karierę „po trupach”.  

Czytaj więcej

Gutowski, Kardas: Projekt Bodnara? Wątpliwy konstytucyjnie rewanżyzm ws. neosędziów

Ta ostatnia grupa, która nie tylko awansowała, ale i jeszcze potem działała wbrew praworządności, to Grażyny i Janusze?  

Nie. To chodzi o tych sędziów, którzy awansowali, bo mieli nieodpartą wolę awansu. Ale jest jeszcze jedna grupa: tych, którzy nie dość, że awansowali, to jeszcze działali wbrew praworządności. Ich, jak nazywa Ministerstwo Sprawiedliwości, miało łączyć wspólne przedsięwzięcie.  

Jak pan się zapatruje na to, co przedstawia resort sprawiedliwości? Kiedy te propozycje mają szansę wejść w życie, skoro na drodze powrotu praworządności, zdaniem walczących sędziów, stoi obecny prezydent?

Propozycje muszą być gotowe. Musi też być szczera wola polityczna, żeby reformować sądownictwo, zmieniać je, ale też musi być ta siła w obywatelach. Muszą każdej władzy patrzeć na ręce. Muszą odważnie krytykować i bezczynność i złe pomysły.

Skoro tak ważni są obywatele to dlaczego nie zostali zaproszeni na spotkanie 6 września?

To jest fatalny błąd. Bo jak można nie zaprosić jakby najważniejszego podmiotu w walce o praworządność? To oni jako pierwsi od samego początku, od końca 2015 r., kiedy był zamach na Trybunał Konstytucyjny, bronili tej praworządności a później przez 8 lat bronili niezależności sądów. Myślę, że politycy po prostu niczego się nie nauczyli i nic nie zrozumieli przez tych osiem lat.

Czytaj więcej

Sędzia Igor Tuleya o reformie KRS: Nie można kupczyć wartościami

Obywatele w Polsce mają już od dawna przywilej składania tzw. czynnego żalu przed różnego rodzaju organami finansowymi czy administracyjnymi. Co musiałby zrobić, jak napisać czy umotywować swój czynny żal neosędzia, by ten jego „żal” został przyjęty?

Igor Tuleya: Nie mam pojęcia. Uważam, że pomysł, żeby neosędziowie mieli wyrażać czynne żale, nie jest dobry. Moje stanowisko jest takie, że oni wszyscy powinni zostać usunięci z zawodu. Natomiast rozumiem, że stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości i organizacji prawniczych, które uczestniczyły w tej naradzie czy konferencji z 6 września, jest takie, że powinni wrócić na poprzednio zajmowane stanowiska. Z tym mogę polemizować. Ale wydaje mi się, że wymaganie od nich, aby składali jakikolwiek czynny żal, jest niepotrzebne. Wątpię czy byłoby to szczere. Poza tym odbierałbym taką formę jako samoupokorzenie sędziów.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Od 1 października nie dodzwonimy się do swojego urzędu skarbowego
W sądzie i w urzędzie
Jest nowa wersja ważnej usługi w aplikacji mObywatel
Płace
Biznes rozczarowany po zaskakującej decyzji rządu. Związkowcy zadowoleni
Sądy i trybunały
Reset Trybunału Konstytucyjnego z wątpliwościami
Prawo dla Ciebie
Myśliwi nie chcą okresowych badań. A rząd szykuje ograniczenie polowań