„Naród przeciwko narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Mi 4,3)
Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem…” Ckliwe melodie kolęd i dzwonienie dzwoneczków wypełniają ostatnie tygodnie, w których dni wolnych zdaje się być więcej od roboczych. Święta Bożego Narodzenia łączą ludzi wierzących i niewierzących we wspólnym przeżywaniu piękna, dobra, radości z powrotu do domu i spotkania z najbliższymi. Jednak „wśród nocnej ciszy” tak blisko nas wybuchają bomby, wyją syreny, ludzie tracą życie lub dobytek.
Czytaj więcej
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
W noc Bożego Narodzenia Ukraina została zaatakowana 184 rakietami i dronami, które spowodowały istotne uszkodzenia infrastruktury energetycznej, pozbawiając wiele gospodarstw prądu. Data ataku zdaje się nieprzypadkowa – Ukraińcy od dwóch lat obchodzą Boże Narodzenie 25 grudnia, choć wcześniej świętowali zgodnie z kalendarzem juliańskim 7 stycznia, który wciąż obowiązuje w Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Trudno nie dopatrzyć się w tym ataku swoistej zemsty za zerwanie z rosyjską Cerkwią i jej zwyczajami. Jednakże niszczycielski i w istocie bluźnierczy atak jedynie potwierdza słuszność decyzji ukraińskich władz i Cerkwi. Ksiądz prof. Tomaš Halik opowiedział smutny żart, który można tu przytoczyć. Putin pyta Patriarchę Cyryla: Czy Bóg istnieje? Na co Cyryl odpowiedział: Mam nadzieję, że nie…
Bożonarodzeniowy rozejm
Choć święta Bożego Narodzenia są czasem świętowania harmonii i braterstwa, wszak Emmanuel nazwany został Księciem Pokoju (Iz 9,5), nie stało się zwyczajem zawieszać na te kilka dni działań wojennych. Zdarzyło się tak raz, w 1914 r. pod belgijskim Ypres, które znane jest raczej ze zbrodni wojennych związanych z użyciem gazów bojowych. W grudniu 1914 r., po prawie pół roku zmagań wojennych, żołnierze brytyjscy i pruscy mieli jednak spędzić święta w przemarzających okopach, z dala od rodzin, za to jakże blisko śmierci. Między ciągnącymi się kilometrami okopami leżały ciała poległych. W każdej chwili mógł nadejść rozkaz, który spowodowałby kolejne ofiary.