Choć niewątpliwą siłą adwokatury jest jej tradycja i przywiązanie do reguł postępowania obcych przedstawicielom innych zawodów prawniczych, problemem, z którym środowisko nie umie sobie od lat poradzić, jest niewątpliwie konkurencja, którą lubimy nazywać nieuczciwą. Trudno z resztą nie użyć tego określenia, jeśli weźmiemy pod uwagę, że usługi prawne może w Polsce świadczyć każdy. Między pojęciem egzekucji i windykacji często stawia się znak równości, a adwokaci zatrudniają się w podmiotach, którym obce są powinności, zakazy i nakazy nakładane na członków palestry indywidualnie.
O ile jednakże wypada przyjąć, że swoboda działalności gospodarczej w kształcie przyjętym przez polskiego ustawodawcę ma swoje blaski i cienie, o tyle nie sposób nie dostrzec, że samorząd zawodowy w obszarach, na które mógłby mieć wpływ, skłonny jest robić uniki.
Czytaj więcej
Sprawy, które przyjmuje, przynoszą rozgłos, a odrzucone – poważanie.
Adwokatura lubi oczekiwać od ustawodawcy, że usunie jej spod nóg wszelkie kłody. Z przychylnością patrzylibyśmy na wprowadzenie przymusu adwokacko-radcowskiego na każdym poziomie sądownictwa, a kto wie – może także poradnictwa obywatelskiego lub prawnego na etapie przedprocesowym. Głosy uznania rozległyby się z pewnością, gdyby minister sprawiedliwości (nawet ten, którego każde przedsięwzięcie, nie bez kozery z resztą, spotyka się z krytyką środowiska), podwyższył stawki za sprawy z urzędu, zaś z gromkim aplauzem spotkałoby się ich urynkowienie. Euforię w środowisku wywołałoby odebranie niektórych uprawnień innym zawodom regulowanym, a ekstazę ich deregulacja.
O dziwo, jednakże obszarach, w których samorząd sam byłby władny podjąć pewne działania i zmienić oblicze ziemi, tej adwokackiej rzecz jasna ziemi, robić tego nie chce. Przykładem może być fakt, iż Naczelna Rada Adwokacka niedawno, choć nie jednogłośnie, lecz znaczną większością głosów nie zdecydowała o uchyleniu zakazu prowadzenia sprawy na podstawie success fee. Co w związku z tym? Adwokat prowadzący indywidualną kancelarię bez widma dyscyplinarki nie przyjmie takiej sprawy, zaś adwokat – pracujący pod cudzym nadzorem (niekoniecznie prawnika!), pobierający zryczałtowane wynagrodzenie i korzystający z przekazanych mu przez „zleceniodawcę” narzędzi – jak najbardziej.