Rz: Ostatnie lata były trudne dla wielu firm. Jaki miało to wpływ na rynek benefitów, czyli świadczeń pozapłacowych dla pracowników?
Jacques Stern: Podczas kryzysu firmy na całym świecie, a szczególnie w Europie, starały się znaleźć więcej sposobów, by zwiększyć siłę nabywczą pracowników, nie zwiększając specjalnie wynagrodzeń w gotówce. Tym bardziej że często zamrażały wzrost płac. Wielu pracodawców decydowało się ograniczyć zatrudnienie i wtedy pojawiała się kwestia motywacji tych, którzy zostali. A Edenred oferuje rozwiązania w tym obszarze. Jako grupa całkiem dobrze sobie radziliśmy, rosnąc w ostatnich latach o blisko 10 proc., choć w Europie wzrost był wolniejszy, ok. 3–4 proc.
A jakie benefity były najbardziej atrakcyjne w tych warunkach?
Te związane z najbardziej podstawowymi potrzebami, czyli posiłkami dla pracowników, oraz zakupami artykułów spożywczych, co jest naturalne w kryzysie. Nawet w zamożnych Niemczech bardzo popularnym świadczeniem jest dofinansowanie zakupów produktów spożywczych w supermarketach oraz karty paliwowe. To również bardzo praktyczne świadczenie, zwłaszcza dla osób o niskich dochodach.
Zastanawiam się, dlaczego firmy po prostu nie podwyższą im pensji...