Nadmierny import zboża na teren Polski nie był tajemnicą dla Brukseli, która monitoruje wykonanie umowy o wolnym handlu z Ukrainą. Polski rząd jednak nie reagował, a więc i Komisja Europejska nie miała powodów. Na kryzysie budują swój potencjał przedwyborczy populiści – w marcu zarejestrował swoją partię Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, obecny na większości rolniczych protestów.
Choć sam import zboża nie był dla nikogo z decydentów tajemnicą, to jednak Brukselę zaskoczyły ostre protesty rolników w Polsce niemal tak samo, jak polskiego ministra rolnictwa, w kierunku którego na głównym, prestiżowym forum rolniczym w Jasionce poleciały jajka. Być może sygnał o kryzysie dotarł wreszcie do Brukseli dlatego, że Kowalczykowi podczas tego niefortunnego wydarzenia towarzyszył Janusz Wojciechowski, komisarz rolnictwa, delegowany na to stanowisko przez PiS.
Komisja Europejska zorganizowała więc szybkie spotkanie dla dziennikarzy, w którym poinformowała o wsparciu szykowanym dla polskich (i nie tylko) rolników.
Po pierwsze, potwierdzili, że wsparcie dla rolników jest przygotowywane, środki już na pewno – 30. marca została podjęta już finalna decyzja - trafią do Polski, Bułgarii i Rumunii z liczącej 450 mln euro rezerwy rolnej. W pierwszej transzy zostanie wypłacone „jedynie” 56,7 mln euro. - Jesteśmy dopiero na początku roku, uznaliśmy ze możemy wykorzystać tylko część tych pieniędzy – mówili rozmówcy z KE. Przypomnijmy, Polska dostanie z tego 29,5 mln euro, polski rząd może tę kwotę podwoić, czy tak zrobi – nadal nie wiadomo. Płyną też sygnały o przygotowywanym drugim pakiecie pomocy, jednak jego wysokości i szczegółów jeszcze nie poznaliśmy.
Czytaj więcej
30 mln euro mogą dostać z rezerwy kryzysowej rolnicy poszkodowani wskutek zwiększonego importu zbóż i roślin oleistych z Ukrainy – powiedział wczoraj na radzie UE komisarz Wojciechowski.