Bronisław Komorowski przyznał, że przed wyborami zakładał różne scenariusze:
Przyznam, że zakładałem nawet scenariusz najtrudniejszy dla mnie, jakim był problem ewentualnej kohabitacji ze środowiskiem politycznym, które gdzieś okazywało daleko idącą wrogość wobec mnie. Prezydent ma prawo do swoich sympatii, ma prawo do trzymania kciuków za konkretne środowisko, ale musi być gotowy na każde wezwanie do stabilizowania sceny politycznej, do szukania tego, jak można dobrze prowadzić politykę państwa, w sytuacji niespodziewanych wyroków demokracji.
O koalicji mówił:
Nie ma nic niepokojącego w tym, że dotąd nie została wyklarowana kolejna koalicja PO-PSL i nie podano składu nowego rządu. Została już tylko kwestia sformalizowania tego stanu, a odpowiednie procedury są czasochłonne. Wręcz odwrotnie, sądzę, że Polacy w tych wyborach zagłosowali na kontynuację, bo z jednej strony wyborca chce, aby nastąpiły zmiany, a drugiej strony każda zmiana wiąże się z jakimś ryzykiem.
O swoim spotkaniu z Grzegorzem Schetyną po wyborach: