130 krajów świata uzgodniło przełomowe porozumienie o minimalnym opodatkowaniu zysków międzynarodowych koncernów: mają płacić 15-proc. daninę i to tam, gdzie prowadzą biznes, a nie w rajach podatkowych. Pod umową nie podpisały się jednak Węgry, które obawiają się, że zawali się ich model rozwoju oparty na przyciąganiu zagranicznych inwestorów wyjątkowo korzystnymi warunkami fiskalnymi (np. CIT równy 9 proc.).
Ponieważ w Unii decyzje w sprawach finansowych wymagają jednomyślności, budowany od lat globalny kompromis może się zawalić. Co prawda podpisu pod umową nie chce też złożyć Irlandia i Estonia, ale postawa Budapesztu wzbudza w Brukseli szczególną irytację, bo wpisuje się w długą serię blokowania inicjatyw Wspólnoty. O ile można się spodziewać, że Dublin i Tallin w końcu pójdą na kompromis (jak to zrobiła Polska parę dni temu), to za postawę Orbána nikt nie ręczy.
W kwietniu Węgry zawetowały rezolucję Unii potępiającą zduszenie przez Pekin resztek demokracji w Hongkongu. Orbán spłacił w ten sposób dług wobec Xi Jinpinga, z którym od dawna prowadzi liczne interesy. Węgier nie ma problemu z tym, że jego kraj stał się narzędziem, dzięki któremu Chiny dzielą Unię. Ostatnim znakiem jego podległości jest zgoda na lokalizację nad Dunajem kampusu związanego z chińskim reżimem Uniwersytetu Fudan.
Polska dawno odrzuciła taką rolę. Za Donalda Trumpa nasz kraj stał się jednym z państw, które z największą determinacją stanęły po stronie Ameryki w konfrontacji z Pekinem. Odważyliśmy się nawet na aresztowanie pracownika Huawei pod zarzutem szpiegostwa.
Orbán tymczasem wetuje kolejne obszary unijnej polityki zagranicznej. W maju nie zgodził się na przyjęcie przez Radę UE rezolucji o zawieszeniu broni między Izraelem a Palestyńczykami. Odmówił też ratyfikacji programu wsparcia dla krajów Afryki. Wcześniej, wbrew uzgodnieniom w Brukseli, kupił od Rosjan i Chińczyków szczepionki na Covid-19. Transakcja z krajem członkowskim Unii była wielkim sukcesem propagandowym Kremla: Orbán może spodziewać się od Władimira Putina biznesowej nagrody. Mając za sobą poparcie dwóch autorytarnych reżimów, Węgier przestał owijać w bawełnę. – Unijna polityka zagraniczna to farsa – mówi otwarcie.