Rusłan Szoszyn: Negocjacje pokojowe. Na razie 1:0 dla Putina

Rozmowy o zakończeniu wojny w Ukrainie trwają już od sześciu tygodni. Rosja nie zawiesza broni, ale już w najbliższych tygodniach liczy na poluzowanie sankcji. Testuje determinację Zachodu. Czy Trump będzie chciał przetestować szczerość Putina?

Publikacja: 26.03.2025 16:45

Rusłan Szoszyn: Negocjacje pokojowe. Na razie 1:0 dla Putina

Foto: REUTERS/Sputnik/Vyacheslav Prokofyev

Negocjacje w sprawie zakończenia trwającej od ponad trzech lat wojny w Ukrainie ruszyły, gdy Donald Trump niedługo po swojej inauguracji podniósł słuchawkę i po raz pierwszy (przynajmniej oficjalnie) zadzwonił 12 lutego do Władimira Putina (a następnie do Wołodymyra Zełenskiego). W międzyczasie doszło do awantury w Białym Domu z udziałem prezydenta Ukrainy, a następnie kolejnej rozmowy telefonicznej prezydentów USA i Rosji.

Coraz bardziej rozkręca się amerykańska „dyplomacja wahadłowa” w stylu Henry’ego Kissingera – Waszyngton najpierw rozmawia z jedną stroną konfliktu, następnie idzie do drugiej, a później, porównując stanowiska, próbuje znaleźć jakąkolwiek przestrzeń dla kompromisu. Wygląda na to, że po ostatnich trzydniowych negocjacjach w Rijadzie ta przestrzeń, choć bardzo niewielka, została nakreślona.

Zawieszenie broni na Morzu Czarnym. Co z ukraińskimi portami?

Temat „porozumienia czarnomorskiego” (znanego też jako „umowa zbożowa”) nie jest nowy. Rosjanie w przeszłości już dołączali (za pośrednictwem Turcji) do tej inicjatywy, a później (w 2023 r.) się z niej wycofywali. W Rijadzie ustalono, że rosyjska marynarka wojenna nie będzie wykraczała poza wschodnią część Morza Czarnego. Nie wiadomo zaś, czy zawieszenie broni miałoby dotyczyć wyłącznie akwenu, czy również infrastruktury portowej. Bo przecież na tym Ukraińcom zależało najbardziej.

Okręty rosyjskiej Floty Czarnomorskiej od dawna już trzymają się z dala od ukraińskich pozycji, przynajmniej odkąd Kijów w znaczących ilościach przy pomocy Zachodu zaczął produkować morskie drony. Z kolei ostatnio ukraińska zbrojeniówka pochwaliła się nowym nadmorskim aparatem bezzałogowym Katran uderzającym w cele na odległości nawet 1000 kilometrów. Dlatego zapewne szybko jeszcze nie usłyszymy o atakach rosyjskiej marynarki wojennej na Odessę.

Czytaj więcej

Ukraińcy są nieugięci wobec Rosji. Jaki kompromis jest możliwy?

Słyszymy natomiast często o uderzających w ukraińską infrastrukturę portową rakietach manewrujących i dronach Szahed. Wywołując pożary i niszcząc porty, Kreml uderza w gospodarkę ukraińską. Zrozumiane więc jest oczekiwanie Ukrainy, że zawieszenie broni na Morzu Czarnym obejmie też wszystkie porty. Rosja o tym w swoim komunikacie jednak nic nie wspomina. Swoją drogą Kreml wysuwa wobec USA listę żądań dotyczących m.in. zniesienia sankcji nałożonych na rosyjskich producentów produkcji rolnej i nawozów, ale też przywrócenia obsługującego te transakcje Rossielhozbanku (rosyjski bank rolniczy) systemu Swift.

Czy Putin i Trump zakończą wojnę w Ukrainie?

Tym samym Putin, nie robiąc w zasadzie żadnych ustępstw i zachowując możliwość ataków na porty ukraińskie, testuje determinację Zachodu i gotowość do zniesienia sankcji. Do przywrócenia dostępu objętego sankcjami banku do Swift (z siedzibą w Belgii) nie wystarczy decyzja Białego Domu, bo zgodę na to powinna też wyrazić Unia Europejska. To nie będzie łatwa decyzja. Na jednej szali leży przyszłość porozumień pokojowych, na drugiej – częściowe zniesienie sankcji, co z pewnością tylko zwiększy apetyt Moskwy.

Podczas następnych etapów rozmów Moskwa z pewnością zażąda poluzowania kolejnych sankcji, być może wobec czołowych rosyjskich banków i przedsiębiorstw. Niewykluczone, że padną jakieś nazwiska związanych z Putinem oligarchów. Kreml nie zapomniał też o rosyjskich setkach miliardach dolarów zamrożonych i znajdujących się przeważnie w europejskich bankach.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: A może Ukraina sprzeda Trumpowi swoje działki na Marsie? Czas wrócić na ziemię

Kreml będzie podnosił stawkę w zależności od postępów w negocjacjach. Zwłaszcza mając świadomość tego, że administracji Donalda Trumpa zależy na tym, by do zawieszenia broni nad Dnieprem doszło jeszcze przed Wielkanocą (20 kwietnia). Wówczas amerykański przywódca mógłby się pochwalić, że trwającą od ponad trzech lat wojnę zakończył w trzy miesiące.

Zawieszenie broni? Czy Donald Trump wyśle obserwatorów do Ukrainy? 

Kreml we wtorek wieczorem opublikował komunikat, z którego dowiadujemy się, że Rosja jakoby respektuje 30-dniowe zawieszenie broni dotyczące ukraińskiej infrastruktury energetycznej (m.in. rafinerii, elektrowni atomowych, tam i magazynów z paliwem) już od 18 marca.

W Kijowie oskarżają Moskwę o kolejne kłamstwa i przekonują, że Rosjanie codziennie nadal bombardują ukraińską infrastrukturę energetyczną. Strony też nawzajem oskarżają się o atak sprzed kilku dni na stację pomiaru gazu w Sudży (w rosyjskim obwodzie kurskim), przez którą surowiec jeszcze do niedawna płynął do Europy.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Władimir Putin wciąga Donalda Trumpa w swoją grę. Wielkie rozczarowanie

– Ktoś dzisiaj musi to monitorować – komentował we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, mówiąc o potrzebie jak najszybszej kontroli przestrzegania zawartych w Rijadzie ustaleń. Nie ukrywał więc, że Ukraińcy w tym zakresie liczą głównie na USA.

Sukces trwających negocjacji będzie więc zależał w dużej mierze od tego, czy Amerykanie będą w stanie nie tylko w odpowiedni sposób monitorować (za pomocą m.in. dronów i satelitów), ale też egzekwować przestrzeganie zawartych ustaleń. Czy przedstawiciele USA (ale też innych państw) zostaną skierowani na kluczowe obiekty ukraińskiej infrastruktury energetycznej, ale też do portów Odessy, by zmusić Rosję do zatrzymania swoich dronów i rakiet?

Stany Zjednoczone muszą wcielić się w rolę surowego policjanta, który nie tylko będzie dążył do rozejmu walczących ze sobą stron, ale i dopilnuje przestrzegania tego rozejmu. W przeciwnym wypadku wszelkie kolejne ustalenia z Kremlem będą mniej warte od papieru, na którym zostaną opisane.

Negocjacje w sprawie zakończenia trwającej od ponad trzech lat wojny w Ukrainie ruszyły, gdy Donald Trump niedługo po swojej inauguracji podniósł słuchawkę i po raz pierwszy (przynajmniej oficjalnie) zadzwonił 12 lutego do Władimira Putina (a następnie do Wołodymyra Zełenskiego). W międzyczasie doszło do awantury w Białym Domu z udziałem prezydenta Ukrainy, a następnie kolejnej rozmowy telefonicznej prezydentów USA i Rosji.

Coraz bardziej rozkręca się amerykańska „dyplomacja wahadłowa” w stylu Henry’ego Kissingera – Waszyngton najpierw rozmawia z jedną stroną konfliktu, następnie idzie do drugiej, a później, porównując stanowiska, próbuje znaleźć jakąkolwiek przestrzeń dla kompromisu. Wygląda na to, że po ostatnich trzydniowych negocjacjach w Rijadzie ta przestrzeń, choć bardzo niewielka, została nakreślona.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Problem Andrzeja Szejny obnażył słabość Donalda Tuska
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Aleksander Hall: Donald Trump obudził Europę. Czy Polska zrozumie wreszcie powagę sytuacji?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskie czołgi będą musiały bronić Niemców przed Rosją?
Publicystyka
Marek Kutarba: Rosja nie chce pokoju, bo od lat przygotowała społeczeństwo do wojny
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Publicystyka
Aktywistki Inicjatywy Wschód apelują do premiera Donalda Tuska: Europo, do boju!
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście