Jeśli zastanawiali się Państwo, jaka będzie „Rzeczpospolita” kierowana przez nowego redaktora naczelnego, spieszę wyjaśnić: „Rzeczpospolita” to najstarszy, najczęściej cytowany i ceniony tytuł prasowy w Polsce. I taka pozostanie. Będziemy wraz z zespołem kontynuować zapoczątkowane przez moich poprzedników na tym stanowisku starania, by dla jednych pozostać, a dla innych stać się źródłem rzetelnej wiedzy ze świata biznesu, finansów, prawa, administracji, samorządu i wielu innych dziedzin. Numerem jeden dla profesjonalistów.
Docierać do prawdy w oceanie bodźców i nowych technologii
W codziennym zalewie informacji, w oceanie bodźców, które do nas nieustannie docierają, wyszukujemy to, co ważne, analizujemy to, co ma wpływ na życie i pracę naszych czytelników, śledzimy trendy rynkowe, finansowe, kulturowe, pokoleniowe, cywilizacyjne. I o tym wszystkim opowiadamy naszym odbiorcom bez względu na to, czy sięgają po najświeższe wydanie „Rzeczpospolitej”, serwis rp.pl, naszą aplikację mobilną, czy też szukają przygotowanych przez nas materiałów na platformach wideo i podcastowych. Dziennikarstwo zaczyna się od zainteresowania światem, który nas otacza, wpływa na nas i nieustannie się zmienia, za tym idzie próba zrozumienia tego świata, a następnie opowiedzenia go swoim odbiorcom. I w tak rozumianą misję dziennikarstwa głęboko wierzę. I ta misja jest niezmienna, choć przekształcają się technologie, choć zmienia się sposób dotarcia do odbiorcy, choć jedne firmy technologiczne powstają, a inne upadają.
Dlatego „Rzeczpospolita” będzie adwokatem rozwoju i wzrostu – lecz nie tego wąsko pojmowanego jako wzrost PKB, ale również dotykającego całego otoczenia instytucjonalnego, prawnego, kapitału kulturowego i politycznego
Czy 16 lat temu, gdy dołączałem do zespołu „Rzeczpospolitej”, ktoś przypuszczał, że dziś będziemy mieli dostęp do wiedzy o całym świecie w urządzeniu
mieszczącym się w naszej dłoni, które najczęściej uruchamiamy natychmiast po przebudzeniu, nim jeszcze przywitamy się z bliskimi? Czy ktoś uwierzyłby, że dla milionów ludzi pierwszym źródłem wiedzy będą podcasty słuchane w drodze do pracy, w samochodzie, metrze, tramwaju, autobusie lub pociągu, na rowerze albo na siłowni, podczas przygotowywania śniadania? „Rzeczpospolita” ze swoim podejściem do świata, analizy, osadzenia spraw w szerszym kontekście, będzie obecna na wszystkich tych polach, gdzie można uprawiać tak rozumiane dziennikarstwo. Jeśli w przyszłości odbiorcy mediów będą korzystać z metaversum, okularów rozszerzających rzeczywistość czy inteligentnych zegarków nowej generacji – bądźcie Państwo pewni – będziemy wszędzie tam, gdzie nasi użytkownicy.
Nie rezygnujemy ze wspierania ważnych dla nas wartości
Dalej będziemy opisywać świat i dostarczać wiedzę, ale nie zamierzamy rezygnować ze wspierania tych wartości, które uważamy za najważniejsze. Przedsiębiorczość, wolny rynek, praworządność, demokracja, integracja europejska, silne więzi atlantyckie – to właśnie na tych wartościach opierają się nowoczesne społeczeństwa Zachodu. I są one obecnie podmywane przez rozmaite zjawiska. Dlatego „Rzeczpospolita” będzie adwokatem rozwoju i wzrostu – lecz nie tego wąsko pojmowanego jako wzrost PKB, ale również dotykającego całego otoczenia instytucjonalnego, prawnego, kapitału kulturowego i politycznego. Wiemy dobrze, że rewolucja technologiczna, społeczna czy też globalizacja wywołują niepokoje i lęki, które znajdują upust w polaryzacji, populizmie, wzroście nacjonalizmu, co może doprowadzić do zatrzymania wzrostu – podobnie, jak skutki kryzysów klimatycznego lub demograficznego. W sprawach społecznych bliskie mi są postulaty sformułowane przez wybitnego prawnika prof. Marcina Matczaka w jego ostatnich książkach. Opisał w nich liberalny, ewolucyjny konserwatyzm, polegający na uznaniu, że zmiana w społeczeństwie jest nieunikniona.