Przejęcie przez Donalda Tuska Platformy Obywatelskiej przebudowuje układ sił politycznych nie tylko na opozycji, ale też w koalicji rządowej. Po stronie Zjednoczonej Prawicy istotnie zmieniają się warunki, w których politykę uprawiają m.in. sam Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki czy Jacek Kurski. To oni na powrocie Tuska zyskują najwięcej.
Opozycja kierowana przez Tuska symbolicznie wzmacnia Kaczyńskiego – to tu od lat trwa wielki spór między dwoma wizjami rozwoju Polski. Spór z Kopacz, Budką czy Trzaskowskim był zastępczym. Oczywiście jest on już nieco zużyty i wielu ma go dość, ale wciąż ma siłę ostrej polaryzacji społecznej.
Z tego właśnie powodu powrót Tuska to świetna wiadomość dla Jacka Kurskiego. Będzie on teraz w swoim żywiole, zarządzając kampanią dyfamacyjną wobec nowego-starego szefa PO. Zapasy w błocie to żywioł, w którym chyba lubi się poruszać. I odpowiada na zapotrzebowanie części elektoratu prawicy, która na punkcie Tuska ma bzika.
Paradoksalnie Kurski w ten sposób lewaruje powrót Tuska. Gdyby aparat pisowskiej propagandy byłego premiera zignorował, jego powrót miałby mniejszy impet. Ale ponieważ rzucono przeciw niemu wszystkie działa, to urasta do roli głównego rozgrywającego na opozycji. Na wejściu Tuska do gry zyskuje też Mateusz Morawiecki. Politycy w stylu Marka Suskiego, Jacka Sasina, Mariusza Błaszczaka czy Beaty Szydło mogą na Tuska krzyczeć, krytykować, opowiadać propagandowe kawałki o niemieckich interesach, ale jeśli PiS chce nawiązać jakąś walkę o resztkę niezdecydowanych czy mniej betonowy elektorat, to znów będzie mu potrzebny Morawiecki. A także politycy umiarkowani w stylu Jarosława Gowina czy Jadwigi Emilewicz.
Po stronie opozycyjnej, szczególnie w PO, wygrają ci, którzy od dłuższego czasu stawiali na Tuska, oraz ci, którzy są za szeroką współpracą całej opozycji – jak choćby Tomasz Grodzki czy byli politycy SLD – Leszek Miller i Marek Borowski. W znacznie trudniejszej sytuacji są zaś ci, którzy usiłowali zbudować jakąś ofertę konkurencyjną wobec duopolu PiS-PO. Przede wszystkim Szymon Hołownia, który przekonywał, że pora na zupełnie nową ofertę dla Polaków poza Tuskiem i Kaczyńskim. W podobnej sytuacji jest Rafał Trzaskowski, który rok temu podczas kampanii prezydenckiej wysyłał Tuska i Kaczyńskiego na polityczną emeryturę.