Nasza kondycja psychiczna nie jest dziś dobra. Jesteśmy przytłoczeni ciągłym napływem negatywnych wiadomości i pogarszającymi się realiami życia. Świat – ten bliski i dalszy – staje się dla nas coraz mniej zrozumiały i bardziej nieprzewidywalny.
Przygnębia nas szeroka obecność kłamstwa w życiu publicznym i zawodność kolejnych instytucji mających za zadanie nam służyć. Narasta w nas lęk i poczucie utraty kontroli nad przyszłością. Przejmujemy się perspektywą obniżenia poziomu naszego życia, w tym utraty wartości naszych, nadal jeszcze skromnych, lecz ciężko wypracowanych, oszczędności.
Cofanie się w rozwoju
Jest to tym bardziej frustrujące, że wiodąca od 2015 r. narracja mówiła o końcu trudnej, wymagającej transformacji i wejściu w „erę żniw” – szerokiej (niekoniecznie skierowanej do najsłabszych) dystrybucji przez państwo nagromadzonych owoców wzrostu. Państwo usytuowało się w roli darczyńcy (zabezpieczyciela), przejmując odpowiedzialność za poziom naszego życia w zamian za akceptację nowych reguł gry, które zostały wprowadzone. Przeżyliśmy więc lata konsumpcji sukcesu transformacji (potencjału rozwojowego, który został wcześniej stworzony).
Czytaj więcej
Kryzys energetyczny dziś przeraża społeczeństwo. Będzie miał jednak dobre skutki – pisze publicysta.
Pytania zadawane o równowagę makroekonomiczną (m.in. ryzyko inflacji) i długotrwały zastój inwestycyjny (systematyczny spadek stopy inwestycyjnej z 20,1 procent w 2015 roku do poziomu 16,6 procent w 2021 roku, co stanowi najniższą wartość od ponad 15 lat) przegrywały z odczuwalnym, ale krótkookresowym wzrostem poziomu życia przeważającej liczby rodzin. Narracja o „erze żniw” wzbudziła aspiracje i oczekiwania społeczne.