Zaledwie miesiąc upłynął od trzęsienia ziemi w niemieckiej polityce w postaci deklaracji kanclerza Olafa Scholza o zamrożeniu drugiej nitki gazociągu bałtyckiego i całkowitym odwrocie od dotychczasowej polityki wobec Moskwy Władimira Putina.
Od tego czasu z Berlina napływają bardzo konkretne informacje o ambitnych planach uniezależnienia od rosyjskiej nafty i gazu. Mowa jest nawet o embargu na rosyjskie dostawy. Na razie w dyskusjach ekonomistów, ale przeniosą się wkrótce na szczebel polityczny.
Koszty uzbrojenia i armii, do niedawna ważne, nie mają teraz znaczenia
Równocześnie kanclerz Scholz rozważa stworzenie niemieckiej tarczy antyrakietowej, która miałaby obejmować swym zasięgiem także wschodnią część Europy.
Miałby to być niemiecki wkład w obronność kontynentu będący niejako uzupełnieniem francuskiej force de frappe i brytyjskich sił nuklearnych. Koszt izraelskiej tarczy „Arrow 3”, która wchodziłaby w grę, oceniany na 2 mld euro, nie jest żadnym problemem w obliczu nowego gigantycznego budżetu obronnego Niemiec.