– Najważniejsza bitwa nas czeka na wschodzie kraju w Donbasie. Chcą okrążyć nasze siły, przerzucają tam wszystko, co tylko mogą. Po to, by wzmocnić swoje pozycje podczas negocjacji – uważa Arestowycz. – Podstawowym warunkiem Ukrainy do zawarcia pokoju jest powrót do stanu sprzed 24 lutego. Obecnie Ukraina nie ma takiej siły, by przeprowadzić kontrofensywę i wypchnąć Rosjan poza granice swojego kraju. Żeby przeprowadzać kontrofensywę, trzeba mieć trzykrotnie większe siły, nie mamy takich możliwości technicznych. Poza tym potrzebna jest ciężka broń, której Zachód nam nie daje. Bronić się można, mając piechotę i granatniki, ale do ofensywy potrzebne są czołgi, transportery opancerzone, artyleria dalekosiężna i samoloty – tłumaczy.
Uchodźcy i gwarancje
– Z tych rejonów, które zajęła rosyjska armia, nikt już się nie wycofa. W najbliższym czasie rosyjska armia będzie dążyła do okrążenia i zniszczenia ukraińskich sił w Donbasie, całkowitego zajęcia Mariupola. Oczekiwałbym też posunięcia do przodu na południu w kierunku Mikołajowa i Odessy. I jednocześnie będą uderzenia rakietami manewrującymi w kluczowe obiekty infrastruktury wojskowej i przemysłu zbrojeniowego – mówi „Rz” Igor Korotczenko, redaktor naczelny rosyjskiego czasopisma „Nacjonalna Oborona”, związanego z resortem obrony. – Nie będzie żadnej deeskalacji. Wystąpienie Miedinskiego [głównego negocjatora Rosji – red.] było nieudane i negatywnie odebrane przez społeczeństwo rosyjskie. Komentować rokowania powinien więc nasz MSZ. Bo większość Rosjan jest za kontynuacją operacji do pełnego rozbicia Ukrainy – mówi. Twierdzi, że kompromis z Ukrainą na warunkach Kijowa nie zostanie przyjęty przez społeczeństwo rosyjskie. – Sankcji przecież i tak nie zniosą, więc Rosjanie nie zrozumieją w imię czego pogorszył się ich poziom życia i musieli zaciskać pasa. Pytania będą już adresowane nie do Ukrainy, ale do naszych władz.
Fundamentalna różnica dotyczy także uchodźców. Zdaniem ONZ przynajmniej 10 mln Ukraińców opuściło swoje domy, z Kijowa wyjechało 2/3 mieszkańców. Bombardując obiekty cywilne, Moskwa chce na trwałe zmienić skład etniczny znacznej części kraju: punkt wyjścia do jej rusyfikacji. Kolejnym punktem spornym są sankcje: premier Boris Johnson zapowiedział, że samo zawieszenie broni nie wystarczy, aby Zachód się z nich wycofał. Dla przyszłości reżimu Putina ma to fundamentalne znaczenie.
Zasadniczym punktem spornym pozostaje też koncept neutralności. Ukraina jest gotowa porzucić członkostwo w NATO, ale za gwarancje bezpieczeństwa europejskich mocarstw atomowych (Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji), pozostałych stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (USA, Chin), krajów sąsiedzkich (w tym Polski). Chce precyzyjnych zapisów o ich interwencji najdalej po trzech dniach od ewentualnej ofensywy, w tym w postaci zapewnienia strefy zakazu lotów. Traumą dla Kijowa pozostaje złamanie przez Brytyjczyków i Amerykanów gwarancji integralności terytorialnej, udzielonych w memorandum budapesztańskim w 1994 r.
Ale Putin odwrotnie – dąży do jak najbardziej bezbronnej Ukrainy, najlepiej pozbawionej własnych sił zbrojnych. Uważa, że to ostatni moment, aby wymykający się spod jego wpływów kraj powrócił do orbity Moskwy. Nie wiadomo też, na ile mocarstwa zachodnie byłyby gotowe zobowiązać się do udziału w wojnie z Rosją w przyszłości.